, [D] Strategia (Sherlock BBC, na pograniczu cracka) ďťż

[D] Strategia (Sherlock BBC, na pograniczu cracka)

Kto tam jest w środku?
Nieco przerośnięte drabble, napisane dla Filigranki, bo się nudziła.

Strategia

To, że Sherlock Holmes cierpi na napady nudy niczym nieznośny pięciolatek, John wiedział od dawna, w końcu mieszkał z nim pod jednym dachem przez półtora roku.

Nie było więc nic dziwnego w tym, że Sherlock wypuszczony ze szpitala z surowym przykazaniem pozostania w łóżku przez następny tydzień, oraz oszczędzania się przez kolejne dwa, już drugiego dnia zamienił życie pani Hudson i pomieszkującego czasowo Watsona w koszmar.

Cluedo od dawna znajdowało się na czarnej liście, Operację zapodział gdzieś, wedle słów Shelrocka, Mycroft, a swój pistolet John przezornie zostawił w domu, miał jakąś dziwną awersję do strzelania. Sam rekonwalescent spoczywał w salonie na kanapie w pozie obrażonej primadonny i był nieznośny.

Dlatego też John, choć uważał się za człowieka bardzo cierpliwego, wrócił z pracy z prezentem dla przyjaciela, który dumnie złożył na kolanach zaskoczonego Holmesa. Nawet przewiązał pudełko wstążeczką.

- John, co to tu robi?

- Zajmuje ci czas. Dość skutecznie, mam nadzieję, chciałbym móc dzisiaj poczytać w spokoju – westchnął Watson.

- Ale to są puzzle, dlaczego mam tracić czas?

- Nauczysz się czegoś przy okazji. – Z tymi słowami John wycofał się strategicznie na piętro i wetknął słuchawki w uszy, zostawiając Sherlocka sam na sam z puzzlami przedstawiającymi nocne, rozgwieżdżone niebo. Trzy tysiące powinny go zająć na jakiś czas.

Faktycznie, w domu zapadła cisza. Niepokojąca nawet, jak stwierdził John po trzech godzinach przyjemnego czytania w pokoju. Słuchawki wyjął z uszu już po kilku utworach, uznawszy, że nie usłyszy, gdyby Sherlock na przykład zabił się tymi puzzlami i potrzebował pomocy. W końcu wszystko było możliwe.

Jak na zwiad zsunął się piętro niżej i zajrzał do salonu. Sherlock owszem, siedział zajęty puzzlami, choć nie ułożył ani kawałka, a jedynie porozkładał elementy na stosy i notował coś na wolnej kartce.

- Można wiedzieć, co robisz?

- Usiłuję ustalić algorytm maszyny tnącej obrazek i powtarzalność kształtów – wymamrotał Holmes roztargnionym tonem.

John nawet nic nie powiedział, jedynie pacnął ręką w czoło. Powinien był przewidzieć, że Holmes nawet puzzli nie będzie normalnie układać.


Aww, to takie w stylu Sherlocka! Nic dodać nic ująć. "- Ale to są puzzle, dlaczego mam tracić czas?" już przeczytałam głosem Benedicta, potem było jeszcze lepiej. Sherlock lubi intelektualne rozrywki, ale zarazem nie zabrałby się przecież za coś tak trywialnego i bezcelowego jak puzzle, prawda? Lepiej popracować nad tym, czego nie byłby w stanie rozwikłać przeciętny zjadacz chleba.