,
W morderstwie nadziejaKto tam jest w Ĺrodku?
To takie moje krótkie opowiadanie. Mam co do niego kilka zastrzeżeń, ale chciałabym zobaczyć co o nim sądzicie.
Minął równo rok. Rok, a ja nadal nie potrafiłam zapomnieć. Idąc przez piekielnie ciemny cmentarz, spojrzałam na zegarek, który od niej dostałam. Równo północ. Bywałam tu praktycznie każdego dnia, na pamięć znałam drogę do jej grobu. Skręciłam i moim oczom ukazał się ogromny, kamienny anioł, który zdobił jej nagrobek. Przysiadłam pod jego wielkim skrzydłem na zimnej ziemi i pozwoliłam, aby porwały mnie wspomnienia. Bolało. Bolało jak diabli. Znów przypominałam sobie wszystko to, o czym już dawno powinnam zapomnieć. Rodzice myśleli, że liczne wizyty u psychologów pomogą. Prawda jest taka, że tylko tracili pieniądze. Rok temu z moją przyjaciółką, Kesją poszłyśmy na imprezę. Miałyśmy po 16 lat, żywiołowe i towarzyskie, zawsze nas gdzieś zapraszali, jednak to miało być coś innego. Rodzice o niczym nie wiedzieli, wolałyśmy nie mówić im o alkoholu i chłopakach, którzy tam będą. Wszystko działo się szybko. Tańce, zabawa, pomyśleć, że cudowne chwile zamieniły się w koszmar. Kesja powiedziała ,,idę do łazienki”. W tym samym czasie z oczy zniknął mi też jej chłopak, Collin. Tydzień po imprezie Kesja stała się jakaś inna. Była małomówna, jakaś przybita. Pod koniec tygodnia poszła do Collina i… i potem już nie wróciła. To ja ją znalazłam. Nie odbierała moich telefonów, poszłam się z nią zobaczyć i… leżała tam. Przed chodami swojego domu. Początkowo myślałam, ze zemdlała, szybko do niej podbiegłam. Podłoga pod nią była szkarłatna i mokra. Krew. Leżała plecami w moją stronę, odwróciłam ją. Twarz była przeraźliwie blada, wiedziałam, że już jej nie ma, ale mimo to czułam, że muszę coś zrobić. Spojrzałam w dół. Cały jej brzuch był wycięty. Pozostała po nim tylko krwawa dziura, nie miała wewnątrz już nic. Wtedy zaczęłam krzyczeć. Otarłam łzy wierzchem dłoni. - Kesja, dlaczego? – powiedziałam słabym głosem. Coś poruszyło się jakby na nagrobkiem. Niemożliwe, kto normalny siedziałby o północy na cmentarzu. Już dawno wypędziłam normalność z mojego życia. Przed oczami mignęły mi znajomo wyglądająco czarne włosy. - Kesja? – szepnęłam w stronę nagrobka. Dopiero teraz zobaczyłam, że w szacie anioła jest dosyć spora dziura. Bez namysły weszłam do niej. W środku było dość sporo miejsca. Pomieszczenie oświetlały przebijające się promienie księżyca. W kącie siedziała ona. Jak zawsze piękna. Czarne długie włosy miała rozpuszczona, duże zielone oczy wpatrywały się nieobecnie w jakiś punkt. Policzki nie były już zaróżowione. Ubrana była w długą białą sukienkę. Spojrzała na mnie. - Kesja? – rzuciłam się jej na szyję – Kesja, ja… myślałam, że cię już nie zobaczę. - Laura… - głos miała słaby i gardłowy – Laura… cały czas o mnie pamiętasz, kochana. - Kesja, ale jak… - powiedziałam piskliwie – Przecież ty… - Umarłam? Tak. Jestem martwa. Wróciłam tylko dziś. - Ale… jak ? – w oddali usłyszałam kroki i jakby płacz dziecka. - Laura, musisz uciekać, jeszcze masz czas, proszę. Nie mogę ci tego teraz wyjaśnić. - Mowy nie ma! Co się stało? – płacz dziecka przybierał na sile. - Laura… pamiętasz tamtą imprezę, prawda? Poszłam do łazienki… Collin poszedł za mną i… no wiesz, on…ja… - przytaknęłam, widziałam, że mówienie sprawia jej trudność – Tydzień po tym… zrobiłam test. Laura i byłam w ciąży. Poszłam do Collina, chciałam mu o tym powiedzieć. Wściekł się. Wracałam do domu, płakałam. Stałam już na schodach kiedy on… wbił mi nóż, tak strasznie głęboko i… - Collin cię zamordował? – kiwnęła głową. – Ale… jak wróciłaś. - Po pogrzebie znalazłam się tutaj. Wtedy przyszedł ten mężczyzna. Był strasznie przystojny, tylko jego oczy były całe czerwone. Na rękach trzymał dziecko, które cały czas płakało. To było moje dziecko, mój syn. Ten mężczyzna powiedział, że nic jeszcze nie jest stracone, że mogę wrócić, że my możemy wrócić, ja i moje dziecko. Tylko muszę czekać. Na ten dzień. I dziś jest ten dzień. – z ostatnim zdaniem jej głos się zmienił. Stał się szorstki. A płacz dziecka słyszałam już jakby obok. - Laura. Jesteś moją przyjaciółką, jesteś mi to winna. Dopiero teraz zrozumiałam, że coś jest nie tak. - Już za późno. – powiedziała. Nad głową usłyszałam płacz. Odwróciłam się. Nade mną stał szalenie przystojny mężczyzna, w rękach trzymał dziecko. Jego oczy miały kolor szkarłatu. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Słyszałam tylko głos w mojej głowie: uciekaj. Wybiegłam w grobowca na oślep, byle jak najdalej. Coś chwyciło mnie za nadgarstek. - Nie bój się. Wszystko będzie dobrze – powiedział mężczyzna, uśmiechał się pokrzepiająco. – Chodź za mną. Poddałam się jego czarowi. Trzymał mnie za rękę, a ja bezwładnie podążałam za nim. - Połóż się – zrobiłam co kazał. Leżałam na kamiennym stole, nade mną świecił księżyc, obok widziałam Kesję, trzymała dziecko. Już nie płakało. - Przepraszam – powiedziała – Jesteś naszą jedyną nadzieją. Mężczyzna podniósł ostry nóż, który zaświecił złowrogo w świetle. - Będzie boleć- powiedział. – Bardzo. Po czym zaczął rozcinać mi żołądek. No no! Super! Twoje opowiadanie trzyma w napięciu i ogólnie jest ekstra! Pisz dalej, a ja będę czekać chyba pierwsza w kolejce . No tak! To jest to! No i ta ofiara Wiesz każda ofiara w książce jest dobra jesli jest poświęceniem to zawsze się zwróci Tzn. jesli to główna bohaterka to na pewno w jakis tam sposób to się nie skończy, no chyba że reszta będzie opisywana z perspektywy Kesji I Love It! Pisz dalej Super opowiadanie, będzie ciąg dalszy? Ciekawa jestem, co stanie się z Laurą, polubiłam ją . Szkoda by mi było, gdyby to był rzeczywiście koniec i główna bohaterka by umarła, ale z drugiej strony czasem zakończenie musi być smutne, gdyż taki urok całości. Więc tylko jedna sugestia: powinnaś pisać dalej, a w przyszłości, kto wie, może nawet zostałaby wydana jakaś Twoja powieść... Ojej, dziękuję bardzo mi miło. Właściwie to była to raczej zakończona historia, w planie miałam to, że głowna bohaterka została złożona w ofierze. Może jeszcze coś dopiszę. |