, [M] Tajemnica ďťż

[M] Tajemnica

Kto tam jest w środku?
Niezrażona krytyką, wstawiam kolejne. Wiem, pewnie roi się tutaj od różnych błędów i nie jest ono idealne, ale mnie się podoba.

Tajemnica

Mała wioska. Jak zwykle tu głośno i wesoło. Ale nagle, w jednej minucie wszyscy cichną, zastygają. Słychać szepty:
- To ona!
- Powiadają „cicha woda”!
- Sama mieszka i nikt się nie czepia?
Bo oto ulicą idzie ona – Alyss. Nikt nie wie skąd ani dlaczego się tutaj zjawiła. Jak zwykle, w czarnym płaszczu skrywającym wszystkie tajemnice. Kim jest?
* * *
2 stycznia
Tak tu pusto i cicho. Gdzie tylko się pojawiam, cisza. Ale nie mogę im powiedzieć, ani jednemu! Muszę ukryć tą tajemnicę, nie pozwolić nikomu jej odkryć!
Bo on tu jest. Może być każdym, wszędzie i zawsze. I zależy mu na tym. Cała rodzina zginęła z jego ręki, pozostałam tylko ja. Mówili, że tutaj nie będzie szukał. Ale on, niezrażony, wytropił mnie. Ale już niedługo. Niedługo…
* * *
Zimowy, mroźny poranek. Przez spowitą mgłą i zaspami śnieżnymi wioskę przedziera się drobna, niewysoka sylwetka. Na jej plecach spoczywa ogromny plecak lub też torba. Dostaje się ona do jednego z domów – najdalszego, oddalonego od innych. Jest to niewielki domek, dla maksymalnie dwóch osób. Teraz widać wyraźnie, że ową postacią jest dziewczyna o niezbyt grubych, jasnych włosach, dużych, ciemnych oczach i bladej skórze. Dziwić by się można, że z łatwością unosi tak ciężki plecak. Ale przecież to Alyss, znana tutaj jako Czarownica z Daleka! Jej duże oczy lustrują okolicę. To ich właśnie ludzie tak bardzo się boją. Znika na chwilę w środku, by moment później znów pojawić się w drzwiach i obserwować.
Starsza pani Helsingon niesie mleko.
Dzieci Redfordów biegają po odśnieżonym podwórku.
Wilhelm Stone czaruje Marylin Cole.
Ona patrzy i już wszystko wie. Jest uważną obserwatorką, przeklętą przez wszystkich.
Zauważa małą dziewczynkę – ma nieskazitelnie jasne włosy i różowiutką cerę. Jak anioł. Podchodzi, trochę niepewnie. Nic nie mówi, uśmiecha się lekko.
Przez chwilę mierzą się wzrokiem. Alyss wyciąga rękę, a dziewczynka powoli ją chwyta. Idą razem, do środka. Drzwi zamykają się – nic już nie widać.
* * *
Alyss chodzi nerwowo po pokoju. Po raz pierwszy nie wie, co ma zrobić.
- Jak tu przybyłaś? – pyta. Jej głos jest cichy, ale piękny. – Dlaczego?
- Przybyłam tutaj na skrzydłach wiatru. Muszę ci pomóc. – głos dziecka jest niewinny, ale w słowach zawarta jest wielka mądrość.
- Mnie nie można pomóc.
- Nie walcz. Uwolnij swoją duszę. Zabiorę cię stąd.
- Nie mogę odejść. Jestem im potrzebna. – teraz w jej głosie brzmi pewność.
Rozmowę przerywa pukanie do drzwi.
Na ganku stoi chłopak. Widząc go, Alyss blednie.
- Will… - wyrywa jej się.
- Alyss! – porywa ją w ramiona, jak szaleniec. Za chwilę jednak puszcza, robi się poważny.
- Musisz stąd odejść. – mówi ze strachem dziewczyna.
- Proszę, powiedz mi!
- Co chcesz wiedzieć?
- Powiedz, jaką skrywasz tajemnicę!
Na jej twarzy maluje się smutek. Już wie, na czym mu zależy.
- Chcesz tylko wiedzieć, co skrywam. Odejdź, proszę!
Jest blada, zamyka drzwi. Patrzy na świat, jakby miała go widzieć po raz ostatni. Pogrążona we smutku, biała jak kreda, którą ktoś na bramie wypisał „Czarownica”.
Wszystko zamiera, jak w przerażającym śnie. Anielskie dziecko podaje jej dłoń, daje znak.
Wystarczy wypowiedzieć ostatnie słowo. Alyss wie, że musi to zrobić. Drżąca ze strachu ściera zagubioną łzę.
- Chcesz? – głos anioła przerywa ciszę.
- Chcę. – zostało wypowiedziane. Teraz już nic się nie cofnie.
Światła gasną, śnieg przestaje padać, a nieruchome ciało osuwa się na jedwabne prześcieradła.
* * *

We wiosce zapada milczenie. Dorośli przyodziewają czarne stroje, nie chcą nic mówić.
- Alexis, co się stało? – pytanie, które zastygło wszystkim na ustach ktoś w końcu wypowiada.
- Wczoraj znaleźli ciało tej Alyss, no wiesz, czarownicy, która mieszkała przy lesie.
- Co jej się stało?!
- Nie wiadomo. Ludzie mówią, że na jej ciele nie ma żadnych obrażeń, nie przyjęła żadnej mikstury. Tak jakby nagle odpłynęła jej dusza, a zostało ciało. Wcześniej podobno szukał jej jakiś chłopak. John słyszał, jak ten nieznajomy żądał od niej by mu wyznała jakąś tajemnicę, ale ona nic nie powiedziała.
- Odeszła, by nie zdradzić tajemnicy. Śmierć zawsze pozostawia milczenie. – krzyk zamienia się w szept.
- Co tam mówisz?
- Nic takiego. Chodźmy.



Niezrażona krytyką, wstawiam kolejne. Wiem, pewnie roi się tutaj od różnych błędów i nie jest ono idealne, ale mnie się podoba.
tą tajemnicę
przedziera się drobna, niewysoka sylwetka.
Na jej plecach spoczywa ogromny plecak lub też torba. Dostaje się ona do jednego z domów – najdalszego, oddalonego od innych.
Jest to niewielki domek, dla maksymalnie dwóch osób. Teraz widać wyraźnie, że ową postacią jest
ciemnych oczach i bladej skórze. Dziwić by się można, że z łatwością unosi tak ciężki plecak. Ale przecież to Alyss, znana tutaj jako Czarownica z Daleka! Jej duże oczy lustrują okolicę [...]
Bo on tu jest. Może być każdym, wszędzie i zawsze. I zależy mu na tym. Cała rodzina zginęła z jego ręki, pozostałam tylko ja. Mówili, że tutaj nie będzie szukał.
Mogłaś tego nie pisać, miniaturę trochę wydłużyć i rozpisać się nieco, bo tekst stracił tajemniczość zanim się zaczęła, tak na dobrą sprawę. Sama ją pogrzebałaś. Przy tym byłoby to nieco ciekawsze niż dwa twoje teksty, a tak znów się wynudziłam, bo wszystko się skończyło, zanim zdołałaś wprowadzić mnie w świat i sytuację bohaterów. Wydarzenia gnają i nachodzą na siebie, logika i konsekwencja radośnie uciekły w niebyt, a do tego przedstawiasz mi Alyss za pomocą kilku epitetów. Przykro mi, ale nadal podtrzymuję to, co pisałam wcześniej: na publikację masz jeszcze czas. I dostosuj się w końcu do tej jednej rady, skoro do pozostałych jeszcze nie masz jak się dostosować.
Pozdrawiam,
Kiran dnia Sob 23:35, 19 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz

Pogrążona we smutku
We wiosce zapada milczenie.

Powinno być 'w'. Bo to 'we' brzmi strasznie.

Co poza tym? Chyba niewiele. Tekst faktycznie jest lepszy od poprzednich, ale nadal słaby. A fakt, że dodajesz kolejny, 'niezrażona krytyką', jak to na początku napisałaś, jest dla mnie jakimś ewenementem na skalę światową. Wiedząc, że tekst nie zostanie ciepło przyjęty przez to, iż jest tak podobny do poprzednich, nadal wstawiać go na forum - to pewnego rodzaju odwaga. Odwaga samobójcy, który robi kolejny krok przed siebie po to tylko, by spaść z dachu.

Dziękuję za uwagę.

A.
Już gdzieś czytałam ten tekst, ale nie wiem, czy go komentowałam. Hmm... Dobrze wiesz, że odpodobały mi się takie opowiadania, w stylu mroku, strachu i jakichś wampirów, czarownic i takich tam widm. Wolę dobre zakończenia - przynajmniej wtedy, kiedy nie mam nastroju na czytanie dramatów.
Właściwie, w tym tekście nie za bardzo wiadomo, o co chodzi i kim są bohaterowie... A imiona Alyss i Will kojarzą mi się teraz tylko i wyłącznie ze Zwiadowcami. :]
To tyle. Tekst jest dość dziwny, ale ja ostatnio nie przepadam za takimi mrocznymi opowiadaniami, jak z resztą wiesz.