, 3 dni z pamiętnika - wypracowanie na polski :P ďťż

3 dni z pamiętnika - wypracowanie na polski :P

Kto tam jest w środku?
Niedawno miałam napisać wypracowanie na polski (tak, pisałam wczoraj na dzisiaj o godzinie 22 ). Dużo mi tego wyszło, a gdy dziś to przyniosłam do szkoły, to polonistka powiedziała, że to jedne z niewielu najlepszych wypracowań jakie czytała. Jest ono o nawiedzonym domu . Napiszcie co sądzicie! Poprawki mile widziane .

P.S. Potem zostało to przepisane na papier, więc drobne powtórzenia i błędy mogą się pojawić (bo to na brudno )
----------
15.07.11
Jestem dzisiaj naprawdę zdenerwowana. Moja przyjaciółka Zośka cały czas mi rozkazuje. Już któryś raz miewa naprawdę głupi pomysł. Tym razem strzeliło jej do głowy, żeby pójść na noc do „nawiedzonego domu”. Nie to, że się boję, ale na noc? Przecież to szaleństwo! Takie miejsca są naprawdę odrażające, ale żeby Zośka się nie obraziła (znowu), zgodziłam się. W tym domu nikt nie mieszkał przez jakieś ostatnie 20-30 lat. Podobno młode małżeństwo które w nim mieszkało, zginęło tam w niewyjaśnionych okolicznościach. Powstała więc taka miejscowa legenda, że można tam spotkać mściwe duchy małżeństwa. Oczywiście nie wierzę w te bzdury, dlatego ani trochę się nie boję. No może troszeczkę, ale to nie ma nic wspólnego z tą „legendą”. Po prostu martwię się co by było gdyby ktoś nas tam rano znalazł. Tak czy siak, umówiłam się z Zośką na jutro. Mam zabrać tylko koc, jedną poduszkę oraz przenośne DVD, na którym oczywiście będziemy oglądać jakiś horror, ale za nic nie brać telefonu. Przecież nie możemy mieć „podręcznej pomocy”. Nie jestem do końca pewna czy zabierać ze sobą to DVD, ale naprawdę wolę nie narażać się na fochy ze strony przyjaciółki. Poza tym, wolę oglądnąć jakiś film, niż umierać tam z nudów. Zośka zabrała mnie dzisiaj przed ten dom. Oczywiście próbowała mnie nastraszyć jakimiś tam głupimi tekstami, albo przynajmniej miała nadzieję, że jutrzejszej nocy będę jej słowa wspominać i przez nie ze strachu nie zasnę. Nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać.
16.07.11
nadszedł ten „wielce wyczekiwany dzień”. Już od rana, Zośka nie mogła wysiedzieć na miejscu, bo tak bardzo wyczekiwała naszego „pidżama-party- wersja – dla – maniaków – horrorów”. Tak jak prosiła, wzięłam tylko potrzebne rzeczy razem z DVD. Przyjaciółka wypożyczyła aż trzy horrory: „Paranormal Activity” obie części, oraz „Ostatni Egzorcyzm”. Nie rozumiałam dlaczego wypożyczyła tyle filmów, ale stwierdziła, że przecież w nocy nie będzie nam się chciało spać.
Gdy skończyłyśmy nasz „mini maraton filmowy”, postanowiłyśmy sobie poopowiadać straszne historie. Zośka opowiedziała mi chyba z pięć wersji „legendy” domu w którym nocowałyśmy, ale ja za to, cały czas starałam się opowiadać tak, aby moje historie jak najmniej kojarzyły się z tym miejscem. Miałam już naprawdę serdecznie dość słuchania o tym całym „nawiedzonym domu”. Jednak Zośka nic sobie z tego nie robiła i gadała dalej. Po jakichś 20 minutach, paplaninę przyjaciółki przerwał odgłos skrzypiących desek parkietu. Stwierdziłam, że to Zośka jakimś „magicznym sposobem” próbuje mnie po raz enty nastraszyć. Jednak zaraz potem, gdzieś w drugim końcu domu, udało mi się usłyszeć skrzypienie drzwi. Chciałam właśnie zbesztać przyjaciółkę, ale nawet w ciemności udało mi się zobaczyć jak gwałtownie zbladła i poczuć jaka była sztywna. Jak na rozkaz, w tej samej chwili zerwałyśmy się z miejsca i pobiegłyśmy do wyjścia. Poczekałyśmy może z 15 minut przed domem aż ochłoniemy i później stwierdziłyśmy, że z tyłu domu jest wybite okno i to przeciąg poruszył drzwiami które zaskrzypiały. O odgłosy kroków nie pytałam , bo uznałam, że mi się po prostu przesłyszało. Jednak mimo wszystko byłyśmy zbyt przestraszone, żeby tam wrócić na noc, więc weszłyśmy do domu tylko po nasze rzeczy. Zaraz po przekroczeniu progu, drzwi się gwałtownie zamknęły (co na pewno było winą przeciągu) i nie chciały się otworzyć. Zośka uznała, że może po prostu na dachu było coś ciężkiego i gdy trzasnęły drzwi, to wtedy to coś spadło i je przyblokowało. Nie wiedząc co dalej robić, uznałyśmy, że poczekamy do rana i gdy ktoś akurat będzie przechodził, poprosimy go o pomoc. Później, Zośka uznała, że musi pójść do toalety. Zaszyła się więc gdzieś w głębi domu, w poszukiwaniu jej. Po chwili usłyszałam krzyk przyjaciółki. Wołała mnie i prosiła o pomoc, ale ja jednak za dobrze znałam moją przyjaciółkę i przypuszczałam, że chce mnie po prostu znowu nastraszyć. Po chwili jednak jej krzyki ustały.
Czekałam na Zośkę już ponad godzinę. Uznałam, że może znudziło się jej czyhanie na mnie i zasnęła gdzieś w którymś z pokoi. Chciałam po nią pójść, jednak po wcześniejszej akcji z „przypadkowym skrzypieniem desek” byłam lekko wystraszona. Postanowiłam poczekać do rana, aż będzie widno i dopiero wtedy iść jej szukać, jeśli wcześniej sama do mnie nie przyjdzie.
17.07.11
Siedzę w tym koszmarnym domu już cały dzień. Jestem głodna, zmęczona i przestraszona. Gdy widziałam jakichś przechodniów wołałam do nich, ale z przodu domu szyby były nienaruszone i na dodatek z grubego szkła, więc nikt mnie nie słyszał. Ale jakie cyrki odstawiałam. Machałam, pukałam, skakałam i nawet spróbowałam rozbić szkło kamieniem, który znalazłam w domu. Niestety, wszystko poszło na marne, a drzwi nadal nie chciały się otworzyć. Jednak nie to było moim zmartwieniem. Od wczoraj nie widziałam Zośki. Wołałam ją, nawet odważyłam się przejść do drugiego pokoju w domu, ale po niej jakby ślad zaginął. Uznałam, że przyjaciółka była zbyt wystraszona i gdy tylko znalazła jakieś rozbite okno czy coś podobnego, nie myślała o niczym innym jak o ucieczce z tego okropnego miejsca. Owszem, moja przyjaciółka jest zadufana w sobie, ale nie sądziłam, że mogłaby mnie tak zostawić. Po chwili wróciłam do „mojej sypialni” i znowu zaczęłam czekać. Nagle zobaczyłam na ścianie cień. Kobiecy cień. Wiedziałam tylko, że to nie Zośka. Chciałam uciekać, ale nie mogłam, bo byłam sparaliżowana ze strachu. Zaraz potem udało mi się odzyskać kontrolę nad ciałem, akurat wtedy, kiedy postać zaczęła się do mnie zbliżać. W słabym świetle księżyca, które padało przez okno, zobaczyłam tę kobietę. Miała długie, ciemne włosy, oraz niemożliwie bladą skórę. Ubrana była w długą, białą koszulę nocną. Wyglądała naprawdę pięknie. Prawie jak anioł. gdyby nie „coś” wypisane na jej twarzy. Bez wątpienia chciała mnie dopaść. Od razu rzuciłam się w stronę drzwi. Zaczęłam je kopać, pchać, ciągnąć, a nawet drapać, nie zważając na drzazgi które wchodziły mi pod paznokcie. Odwróciłam się i zobaczyłam , że postać jest już bardzo blisko. Jednak po chwili upadła, ale nie zwróciła na to uwagi i po prostu zaczęła się czołgać w moją stronę, wydając jakieś ciche, chrapliwe dźwięki. Nie tracąc chwili dłużej zaczęłam biec na oślep w głąb domu, szukając jakiegoś miejsca gdzie mogłabym się schować. W końcu trafiłam do jakiegoś małego pomieszczenia przypominającego schowek na miotły. Zamknęłam drzwi i zablokowałam je jakimś kijem, który był oparty o ścianę, mając nadzieję, że to coś pomoże. Po chwili usłyszałam odgłos kroków. Tym razem były „mocniejsze”. Mężczyzna. Jednak zaraz potem dołączyła do niego ta kobieta. Oboje stali przed moją kryjówką. Nasłuchiwałam ich koszmarnych odgłosów. Zaraz potem, zaczęli drapać w drzwi. Siedziałam wystraszona i nawet nie zdałam sobie sprawy, że słyszę jakiś szloch. Jednak po paru sekundach drapanie ustało. Czekałam na ciąg dalszy z szeroko otwartymi z przerażenia oczami. Po około 15 minutach odważyłam się wyjść. Gdy tylko otworzyłam drzwi, wybiegłam jak szalona szukając najbliższego okna przez które mogłabym się wydostać. Gdy je zobaczyłam, z zadziwiającą prędkością doskoczyłam do niego i zaczęłam w nie tłuc, w nadziei, że uda mi się je wybić. Zaraz potem usłyszałam za sobą znane mi już odgłosy. Odwróciłam się i zobaczyłam ową kobietę. Zaczęła iść w moją stronę. Nie widziałam nigdzie mężczyzny. Adrenalina sprawiła, że zaczęłam tłuc w okno wszystkim, co tylko mogłam wykorzystać. Cały czas miałam w rękach torbę, w której były rzeczy moje jak i mojej przyjaciółki. Zaczęłam ją szybko przeszukiwać w nadziei, że znajdę coś, co pomoże mi z grubą szybą. Niestety nie znalazłam nic i tylko zmarnowałam sobie czas. Kobieta była już bardzo blisko, a jej morderczy wyraz twarzy sprawił, że nabrałam więcej siły i waląc rękami i nawet głową w okno, udało mi się je wybić. Gdy wychodziłam przez nie, raniąc się przy okazji kawałkami szkła, poczułam jak dłoń kobiety próbuje mnie chwycić za nogę. Jednak udało mi się wydostać. Zaczęłam biec w stronę swojego domu, ze zdziwieniem stwierdzając, że cały czas mam na ramieniu torbę z rzeczami. Stwierdziłam, że jestem niemądra, mogłam ją zostawić i wtedy szybciej bym się wydostała. W domu zastałam moją matkę zalaną łzami. Na mój widok rozpłakała się jeszcze bardziej i szlochając pytała gdzie byłam. Gdy obie się trochę uspokoiłyśmy, opowiedziałam jej całą historię. Niestety, nie uwierzyła mi. Jednak po moich namowach, zadzwoniła do matki Zośki żeby się o nią zapytać. Jak się okazało, ona w ogóle nie wróciła do domu. Zalał mnie zimny dreszcz. Matka obiecała mi, że zaraz zadzwoni po policję i każe im przeszukać dom w którym spałam razem z przyjaciółką. Po 20 minutach przyjechał patrol składający się z 4 policjantów i zabrał nas radiowozem pod nawiedzony dom. Ja miałam zaczekać w samochodzie razem z mamą i jednym z nich, przy okazji składając zeznania. Policjanci wrócili, twierdząc, że w środku jest pełno krwi, ale nie ma nikogo. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że gdy chowałam się w domu w mojej kryjówce, drapanie w drzwi nie należało do żadnego z tych duchów tylko do mojej przyjaciółki. Poczułam się nagle bardzo zmęczona i zdobyłam się tylko, by spojrzeć w okno domu. Zobaczyłam ją tam. Widziałam wyraźnie jej pełną wyrzutu twarz. Po chwili zniknęła. dnia Śro 14:48, 21 Wrz 2011, w całości zmieniany 3 razy


Opowiadanie świetne .Mam nadzieję ,że je kontynuujesz ,bo skończyło się naprawdę tajemniczo. Nie wiadomo co się stało z Zośką .
I co dzieje się w tym nawiedzonym domu . Mam jedno zastrzeżenie : Nie napisałaś ,kiedy weszły do tego nawiedzonego domu .To brzmi tak ,jakby Zośka od rana opowiadała o wyczekiwanej nocce ,a następnie od razu pisałaś o skończonym maratonie filmów . To moje jedyne zastrzeżenie ,ale całość jest naprawdę bardzo fajna . dnia Czw 14:55, 22 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Tak, wiem . W tamtym momencie trochę pokręciłam (). Chodziło mi o to, że nasza Bezimienna bohaterka pisze pamiętnik już w tym domu. Opisuje tam cały dzień (tylko ranek tak bardzo skrótowo ).
Jak dla mnie świetne, interesujące, mroczne, podczas czytania było napięcie... O co chodziło z tym małżeństwem? Jak zmarli? Napiszesz do tego jakiś ciąg dalszy? Z ciekawości pytam .


Jak będzie wena, to coś tam napisze . Mam już pewien mały pomysł na dalsze "przygody" Bezimiennej bohaterki (Zośka, małżeństwo też będą ).