, Wojskowa moblizacja vol II - czyli MANEWRY do jasnej cholery ďťż

Wojskowa moblizacja vol II - czyli MANEWRY do jasnej cholery

Kto tam jest w środku?
Powiem krótko żeby było jasno i prosto, aby później nie było, że ktoś czegoś nie zrozumiał.
Dnia 5go kwietnia, roku bieżącego zarządza Kniaź nasz panujący, manewry wojenne mające na celu zrobienie z nas trochę mniejszych pi*d niż jesteśmy:)
Panie (tak Panie strzelające też) i Panowie wszelkiej maści i statusu społecznego! Spotykamy się w/w 5go kwietnia o godz.9:30 na parkingu Palmiarni Wałbrzyskiej ( tak, tak to ta w Wałbrzychu).
Plan manewrów:
Sobota 5.04:
godz. 9:30 - zbiórka (auta można bezpiecznie tam zostawić)
10:00 - wymarsz na miejsce manewrów tj. Jeziorko Daisy.
11:30 - plus minus czas dotarcia na miejsce.
12:30 do ile się da - manewry i organizacja obozu
18:00 - integracja i później lulu (śpimy w zadaszonych ruinach wierzy myśliwskiej więc żadnych namiotów)
Niedziela 6.04:
10:00 - realna pobudka
12:00 - realny wymarsz i powrót w dom.

Ideą manewrów jest posmakowanie wszystkiego w mikro skali tj. przemarsz wojenny (więc bierzemy minimum, ale to minimum gratów), organizacja obozu wojennego (tak tak, to oznacza warty) i same manewry. Mówiąc krótko kawał zajebi*tej zabawy!
Obowiązkowa jest to rzecz więc nie piskać
JO



Bardzo ładnie Panie pułkowniku, bardzo ładnie

Pisać kto będzie.
Zapowiada się dużo gości więc nie dać plamy proszę!
Palec do budki...

Czy ktoś jadący z Wrocławia przewiduje wolne miejsce w samochodzie?



Pisać kto będzie!

Ja już po wczorajszym dniu w pracy wiem że nie pojadę teraz ani w dniu kosmonauty 12kwietnia.

chętnie bym się wybrała ale dopiero koło 12.04. dostanę pieniądze ibędę mogła kupić lepsiejsze butki i komponenty do strzal więc do końca kwietnia się raczej na żadne manewrynie wybiorę

PAŁY NIEMYTE i Wy drogie Panie.
Pisać ciule przez kozła w żopę chędożone i wy miłe Panie, kto będzie, a kto ciura jest i sarni pączek!
Od dzisiaj zaczynam publikować tzw ścianę infamii. Każdego kto nie pojechał wymieniam z imienia. Żeby jasne były dla was proporcje, jak się pięknie na wyjazdach pokazujemy... żal mnie bierze i smutek jak mam jechać na manewry w trzy osoby. W dupie sobie pomanewrujemy w taką liczbę!
Żal.

Nawet nie będę komentował postawy. Niebawem się wypowiem szerzej.

Mnie nie będzie, bo mam wtedy zajęcia na uczelni.


Pisać kto będzie!

Będę jeśli dam radę dostać się w cywilizowany sposób z Wrocławia do Mordoru, dlatego ponawiam pytanie:
-czy ktoś będzie jechał do <tego miejsca> autem z wolnym miejscem?

WAŻNE! MUSISZ TO ZOBACZYĆ! http://img410.imageshack.us/img410/9734/walbrzych.jpg

Jedyną osobą która może robić sobie jaja z Wałbrzycha jestem ja. Bo się tam się urodziłem i wychowałem. Jest to miasto ludzi ciężkich żartem i silnych honorem więc najpierw pomyśl, potem rób sobie jaja. A dojechać możesz pociągiem. Pogadam z ludnością żeby Cię przypadkiem nie zaszlachtowali i sprzedali organy za kubełek węgla jak będziesz jechał pociągiem...
A tak serio to bez jaj. Naprawdę zaczynamy determinować swój udział w wydarzeniach ekipy bazując na braku lub obecności transportu samochodem?
Ludzie. Opanujmy się.

Mogę przyjechać pociągiem. To nie jest nawet wielki problem.
Pozostaje tylko kwestia jak zorganizować dwa auta, żeby przewieźć tę górę sprzętu najpierw na dworzec we Wrocławiu, a potem z miejsca gdzie zatrzymują się pociągi w W. do punktu zbiórki...???

Widzę że nie rozumiesz. Jaka góra sprzętu? Bierzesz co NIEZBĘDNE na plecy i maszerujesz. Manewry wojskowe,polegają na zabawie w wojsko. Ja jadę juz ubrany, na plecy plecak wiklinowy albo zawiniątko z: koc,kubek, zestaw krzesiwowy, jedzenie skromne. Na kark: łuk, strzały,hełm na głowę, siekierka za pasek. Bukłak i róg dla bejeru. I OTcały potrzebny ambaras! Dlatego nie rozumiem twojej postawy i stawiania sobie sztucznej przeszkody. To są manewry a nie kółko różańcowe.

Rozumiem, że denerwujesz się bo wszyscy olewają ten temat, ale w takim razie proszę nie gnoić za to, że się przejmuję i próbuję czegoś dowiedzieć.

Myślałem, że mam brać cały sprzęt, właśnie dla tego, że to są manewry. Tzn. hełm, czapa, miecz, tarcza, przeszywa, karwasze, rękawice itd. a do tego ciuchy reko i cywilki.

Denerwuje sie jak ktoś obraża moje miasto oraz moją i swoją inteligencję.
Powiem tak. W średniowieczu nikt piechura nie podrzucał z gratami. Zakładasz wszystko na siebie. Jedziesz juz w historyjkach. Jeśli takie warunki Ci nie odpowiadają to odpuść sobie. Nikt nie jedzie z wrocławia rano. Idziesz na wojnę a nie koszyki wyplatać. Ogarniać się.


Nikt nie jedzie z wrocławia rano.
więc bierzemy minimum, ale to minimum gratów)

Ale przeszywka, chełm, czapa, miecz, tarcza, karwasze, rękawice itd. to nie jest minimum gratów. To jest dużo gratów dla kogoś kto nie jest zmotoryzowany.
Chyba, że mam tego nie brać, ale po ch*** manewry bez sprzętu???

Gościu już mnie zaczynasz irytować.
Naprawdę jesteś takim dzieckiem internetu, że trzeba Ci wszystko wyłożyć na srebrnej tacy? Użycie własnych komórek mózgowych wykracza poza możliwości twojego układu nerwowego? Mam Ci jeszcze powiedzieć jakie masz majtki ubrać i żeby nie lać pod wiatr?! Nosz w mordę!
Patrz. Ja nie mam samochodu. Jadę kurwa pociągiem. I zabieram wszystkie graty na plecy. Jak chcesz zrobić przemarsz? Mam ci osła wynająć?
To są manewry WOJSKOWE. Bierzesz sprzęt na kurwa plecy i zapierdalasz. Nie ma tutaj miejsca na marudzenie i bycie malkontentem. Jak Ci nie pasuje TO NIE JEDŹ. Są rzeczy oczywiste i ekstremalnie oczywiste. Ty żadnych z nich nie kumasz.
Powiem Ci w takim razie tak żebyś zakumał:
1. Wstajesz rano i ubierasz historyjki wraz z całym sprzętem na siebie (nie zapomnij wyjść z domu na pociag)
2. Wsiadasz w pociąg jadący na Wałbrzych, bądź bus o tym samym kierunku
3. Wysiadasz i udajesz się na miejsce zbiórki (wszytkie ku temu informacje odnajdziesz na google maps)
4. Znajdujesz innych podobnych do siebie ludków i przyłączasz się
5. Idziesz przez las na miejsce manewrów przez około godzinę (tak, tak niosąc graty na własnych plecach - chyba że masz pachoła)
6. Bierzesz udział w manewrach
7. Siku - tak piszę bo jeszcze nie bedziesz wiedział że masz się odlać
8. Integrujesz się
9. Idziesz spać
10. Rano wstajesz robisz poprzednie punkty tylko od tyłu.

Wszystko jasne? Pamiętaj że lewy but idzie na lewą stopę, a prawy na prawą.
Pozdrawiam

To ja jeszcze dorzucę tylko, że jak się nie jest łucznikiem to ma się ciut więcej klamotów do zabrania. W takim wypadku trzeba sobie ocenić ile jest się w stanie zabrać i tyle zabrać. O ile kierownik wycieczki nie nakazuje inaczej, to:
Hełm, tarcza i broń są niezbędne.
Przeszywka i rękawica bojowa wysoce wskazane.
Karwasz to już miły komfort psychiczny.
Radzim radzi zaopatrzyć się też w deskorolkarskie/rowerowe ochraniacze na kolana i trzymać je pod spodniami. Korzyść podwójna: znacznie spada szansa kalectwa i nie mroczysz z bizantami.

Mając to na uwadze sugeruję wrzucić hełm i rękawice do plecaka razem z resztą rzeczy (ciuchy na zmianę, jedzenie, picie). Przeszywkę zwinąć (jak karimatę) i albo przytroczyć do plecaka albo zarzucić sobie na ramię (przytroczenie wygodniejsze). Pamiętaj, że przeszywka i koc zwykle zajmują to samo miejsce (szczyt plecaka) i dobrze pokombinować jak to obejść (np. zwinięty koc na dół plecaka, a przeszywka na górę). Broń można, a nawet należy mieć pod ręką, za/przy pasie lub przewieszoną na pasie przez ramię, ale tak by można się nią było posiłkować w debacie publicznej, jeśli zajdzie taka potrzeba. Karwasz, o ile nie zmieści się w plecaku radzę założyć na rękę od razu, zwłaszcza, że może się przydać w wyżej wspomnianej ewentualnej debacie.
Pozostaje tarcza, która ze swej natury jest strasznie wkurzająca w transporcie, ale na to nic nie poradzisz, więc zarzucasz ją sobie na ramię (przez imacz przewiązujesz sznur, bądź zapinasz pas. Jeśli masz tarczę na paskach to przewlekasz przez nie) i pocieszasz się tym, że chociaż niewygodnie, to jest przynajmniej lans. A wybierasz się od razu w ciuchach historycznych, bo choć nie jest to (raczej) obowiązkowe, to pozwala zaoszczędzić mnóstwo miejsca w plecaku, i czasu oraz unikasz chwalenia się majtkami bądź wałkiem (jeśli majtek nie nosisz), bo nie musisz przebierać się na miejscu. No i wygląda super zajebiście dla ludzi postronnych, którzy od razu przejawiają życzliwe zainteresowanie Twoją osobą, co zmniejsza również ryzyko wystąpienia wyżej wzmiankowanej debaty publicznej.

Aha! I pamiętaj o taśmie życia (srajtaśmie), bo zwykle wszyscy o niej zapominają.

Ja weekend manewrowy spędzam w objęciach PWr pieszcząc się prądem elektrycznym :/


To ja jeszcze dorzucę tylko, że jak się nie jest łucznikiem to ma się ciut więcej klamotów do zabrania. W takim wypadku trzeba sobie ocenić ile jest się w stanie zabrać i tyle zabrać.
Mądre słowa.

Krótko i na temat: jeżdżę na wiking od 2008 roku i wiem z czym się to wiąże. Festiwale, pokazy itd. mam ogarnięte.
Kiedy jadę z nowymi ludźmi w nowe miejsce chciałbym wiedzieć o tym jak najwięcej, żeby nie popełnić gafy i nie być ciężarem dla reszty.
Przykro mi, że tym razem gafą było pytanie.
Nie chciałem nikogo irytować.

Ja z powodu stopy (goić się będzie przynajmniej jeszcze tydzień, a nie chce jej zmasakrować na manewrach, by po tym czekać 3 tygodnie na zagojenie ) i braku sprzętu się niestety nie wybiorę.

Pewnie, że jak się jest łucznikiem to się nie targa...no czego? Hełm? Jest. Karwasz? Jest. Przeszywka? Jest. Broń przyboczna/włócznia? Zawsze jest. Rękawicy nie mam ale za to targam niewygodnie długi łuk i kołczan:) Tarczy nie mam ale za to łatwiej mnie zabić. Coś za coś. Zresztą niedługo dojdzie mi i tarcza i wszystko. I nie marudzę.
Widzisz Łukaszu, Radzim raczej nie jeździ na takie manewry z przemarszem, zresztą ten będzie jakby chyba...pierwszy taki. Jak widać nie trzeba ludziom tłumaczyć oczywistego. Radzim pomyślał sekund parę i logicznie, choć tylko imaginacyjnie, się spakował. Brawo Radzim:)
Sraj taśma to PODSTAWA i ten stopień zagłębienia w reko którego chyba raczej nie przeskoczę nigdy!
Bukłaki brać jak są. Woda jest tylko raz po drodze.


Brawo Radzim:)
Dziękuję

To polecam broń dwuręczną, najlepiej drzewcową. Nie trzeba tarczy wtedy:) Mówiąc krótko: WASZ wybór Panowie:) Jak ktoś chce epicko machać mieczem to musi bardzo przyziemnie tachać tarczę.
Więc podsumuję: Nie marudzić! Maszerować!

Niestety dziś już na wejściu w pracy dostałem info, że jutro musimy przyjść do firmy, więc lipa -pomimo szczerych chęci nie pojawię się jutro.

No i po wszystkim.
Kto nie był ten trąba.
Chciałem podziękować gościom z Lubina których nie odstraszyła deszczowa pogoda, Cinkowi który odwiedził nas cywilnie na sekund parę, oraz Kniaziowi który wbrew logice ale zgodnie z prawami gospodarza zjawił się w środku nocy z małą ale zacną obstawą Można? Można jak widać.
Były to wypad pełen zabawnych absurdów i pozytywnych zakończeń
Jeszcze raz dziękuję i mentalnie szykujcie się do kolejnej takiej zabawy:)

Przypadkowo uzyskane zdjęcia
https://plus.google.com/photos/115948322465456590499/albums/5999595692828660593?authkey=CL-04oXD6OmQjgE