, Wiesław i Kupała 2013 ďťż

Wiesław i Kupała 2013

Kto tam jest w środku?
Witajcie!

Wracamy do tematu Wiesławowej imprezy. Jak zapewne wszyscy zauważyli, będzie miała ona charakter bitewno-biesiadny. Nie zabraknie jednak zabaw typowo rzemieślniczo handlowych - chciałbym bowiem zaprosić znaczną liczbę ludzi parających się różnymi sferami wczesnośredniowiecznego życia.

Tradycyjnie i po Ślężańsku impreza będzie zamknięta dla gapiów. Aby uniknąć przypadkowych uczestników, wszystkich będę weryfikował i celowo ogłosiłem tak późno informację o imprezie, aby nie zwalił się nam na głowę tłum. W tym miejscu pytanie do Was moi mili, jak myślicie - ile osób jesteśmy w stanie przyjąć.

Szczegóły dotyczące żarcia i konkrety organizacyjne będę podawał na bieżąco w miarę napływania zgłoszeń (do 31 maja). Impreza jest składkowa, więc nie będziemy musieli też dokładać z własnej kiesy.

Poniżej zarys programu:

Piątek:

1. od 17.00 - witanie gości, wskazanie miejsca na obóz, wydanie produktow na kolację
2. 21.00 wspólne ognisko i prezentacja sobotnich atrakcji

Sobota:

1. do 10.00 - pobudka i śniadanie
2. 10.00 - 15.00 - bitewna gra terenowa (walka o ziemię i zdobywanie stanic)
3. 15.30 - 17.00 - przerwa na obiad (drużyny we własnym zakresie)
4. 17.00 - 18.00 Wybory Miss Mokrego Giezła (o ile jakieś chętne się zgłoszą)
5. 18.00 - 19.00 - Turniej kręcenia wora
6. 20.00 - obrzędy kupalnocki - puszczenie wianków w strumieniu, pochód z pochodniami i odpalenie watry, przemówienia kniazia i biesiada.

Niedziela:

1. Wspólne śniadanie, podziękowania i zwijanie obozu.

Pytanie, co ciekawego mogą ludzie robić gdy wojownicy pójdą w las? Może jakiś konkurs w pleceniu wianków? Czekam na propozycje i pytania.



Powitał,

Myślę, że jak się poważnie weźmiemy za organizację, jak się napisze poważny regulamin itd, to, mądrzejsi o doświadczenia z poprzednich Dożynek, jesteśmy w stanie ugościć w sumie (licząc z nami) do 100 osób maksimum...

Pozdrowił,
Cinek

Przyjąłem

Myślę, że 50 osób to maks, bo ześwirujemy jeśli będzie więcej i wyjdzie spinowa patatajnia, takie jest moje zdanie.

Prócz plecenia wianków proponowałbym konkurs kulinary żeby powracajacy wojowie mieli co jeść ^^



To ja poczekam i zobaczę czy mi bardziej się opłaca z łuku strzelać czy broszki klepać

Wybaczcie milczenie, ale projekt jest ostatnio wymagający. O wianki sie nie martwcie, poczytam też o obrzędach, były tam przecież ognie sobótkowe - uroczyste rozpalanie ognia, wrózby, rzucanie wianków, skoki przez ogien...Janek? masz coś jeszcze? Takimi typowo kobiecymi mogłybysmy sie zając z dziewczynami.
Mysle, że w czasie gdy bedziecie w lesie, można się wybrac po zioła i kwiaty na wianki, a po za tym, zawsze zapraszamy na kobiecy zagonek. Ci co zostaja mogą też przygotować watrę...

Watra należy do mnie i nikomu nie oddam!

Ponadto lista ludków się zagęszcza. Dam jeszcze im trochę czasu i w poniedziałek opublikuję pierwszą listę ludków. Zbieram też po 20 zł od łebka na frykasy w postaci jedzenia, wody i symbolicznego piwa. Jeżeli to możliwe to proszę o kaskę na treningu lub na konto.

57 1090 2398 0000 0001 1524 5517
Maciej Kisiel
os. Pułaskiego 19/13
37-500 Jarosław

O obrzędach sobótkowych jest co nieco, jak zwykle nieocenieni są tu zbieracze zwyczajów ludowych i staropolskich jak Gloger czy Kolberg. Przegląd zaczniemy od ... jakże by inaczej - Kochanowskiego

http://literat.ug.edu.pl/jksobot/tekst.htm

tutaj z kolei opis z "Encyklopedii Staropolskie" Glogera:

Sobótka. Najnowsze badania wyjaśniły nam w zupełności początek nazwy sobótki. Biskup poznański Laskarz w wieku XIV statutem swoim zakazuje tańców nocnych w wigilje przedświąteczne, t. j. w soboty i w wigilje uroczystości, przypadających w lecie, a zatem przed świętem Jana Chrzciciela, Piotra i Pawła. Z zabaw tego rodzaju najwspanialszą być musiała sobótka w okresie kategzochen świątecznym, t. j. na Zielone Świątki. Kaznodzieja krakowski Jan ze Słupca powiada, że tańczą podczas Świątek w lecie niewiasty, śpiewając pieśń pogańską. Stwierdza ten obyczaj, jako jeszcze pogański, statut synodu krakowskiego z r. 1408. Na sobótkę, którą zawsze obchodzono wieczorem w sobotę przed jednem ze świąt letnich, zbierali się jeszcze w wieku XVI wszyscy, zarówno kmiecie z wioski, jak drużyna i szlachta ze dworu, do ognia roznieconego na pagórku za wioską. Ta łączność obyczajowa i charakter obrzędu gromadzkiego przebija się jeszcze w pieśni Jana Kochanowskiego o sobótkach w Czarnymlesie:
Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi.
W pieśni sobótkowej mazowieckiej słyszymy: „Tam dziewczęta się schodziły”; w pieśni znowu ludu podkarpackiego:
Kto na sobótce nie będzie,
Główka go boleć wciąż będzie.
Ponieważ sobótka jest niewątpliwie starodawną uroczystością czci słońca, które jako źródło życiodajnego ciepła i światła od wszystkich dawnych ludów cześć odbierało, palenie więc stosów i igrzyska gromadne przy nich obchodzili Polacy w noc najkrótszą z całego roku, t. j. w przesilenie dnia z nocą. Oczywiście po zaprowadzeniu kalendarza chrześcijańskiego zwyczaj starożytny musiał się na początku lata do świąt i świętych chrześcijańskiej wiary przystosować. W jednych więc miejscach obchodzono go na Zielone Świątki, gdzieindziej w przeddzień św. Jana Chrzciciela. I tak przez wiele wieków to widzimy. W r. 1468 np. król Kazimierz Jagiellończyk, na żądanie opata benedyktyńskiego klasztoru świętokrzyskiego, zakazuje pogańskich uroczystości (sobótek), na Łysej górze w Zielone Świątki odprawianych. Tymczasem o kilka mil w Czarnymlesie sobótkę obchodzono około św. Jana, jak o tem wyraźnie zaświadcza Kochanowski, który utworowi swemu nadał tytuł „Pieśń świętojańska o sobótce” i zwyczaj ten uważa za odwieczny. „Sobótkę, jako czas niesie, zapalono w Czarnymlesie”. A dalej mówi znowu, nie widząc nic gorszącego w zwyczaju, który bynajmniej wiary chrześcijańskiej nie obrażał:
Tak to matki nam podały,
Same znowu z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy sobótka palana.
Marcin z Urzędowa w drugiej połowie XVI w. pisze w swoim zielniku: „U nas w wilją św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, djabłu cześć i modłę czyniąc (!); tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość djabelska, śpiewając pieśni, tańcując”. Nazwa sobótki nie była powszechną w Polsce. Lud np. mazowiecki i podlaski, nad Narwią i Bugiem zamieszkały, obrzęd ten znał tylko pod mianem „Kupalnocki”. U Mazurów nadnarwiańskich w wigilję św. Jana, po zachodzie słońca, gospodynie i dziewczęta, zebrane na łące nad strumieniem, rozpaliwszy „kupalnockę”, patrzyły czy zebrały się wszystkie; gdyby której nie było, tę uważano za czarownicę. Następnie biesiadowały, tańczyły przed ogniem i z każdego gatunku przyniesionych pęków ziół rzucały po gałązce w ogień, wierząc, że dym z tych ziół zabezpieczy je od złego; resztę zabierały do domów, aby pozatykać w strzechy chat, obór i stodół. Około północy, mocniejszy roznieciwszy ogień, pozostałe napoje weń wlewały, a jedna z dziewcząt wieniec, uwity z bylicy i ziół innych, rzucała na wodę strumienia, przyczem wszystkie zawodziły prześliczną starodawną pieśń (ob. Wieniec, wianki):
Oj czego płaczesz, moja dziewczyno?
Ach, cóż ci za niedola? i t. d.
Sobótka na Rusi zowie się Kupałą, a liczne ślady tego obrzędu z Wołynia, Ukrainy, Litwy i Białejrusi opisali nasi zbieracze rzeczy ludowych: Marcinkowski, Stecki, Eust. Tyszkiewicz i wielu innych, jak u ludu polskiego uczynili to: Kolberg, Gregorowicz, Gloger i t. d. Seweryn Goszczyński osnuł cały poemat na tle sobótki karpackiej, a Wincenty Pol w „Pieśni o domu naszym” opiewa „wielkie wianków święto”. Piotr Chmielowski podał w Tyg. Ilustr. (r. 1875, t. XV) obszerną rozprawę p. n. „Sobótka – zestawienie dwuch wieków i dwuch indywidualności”. Każdy naród, który chce życie własne rozwijać, ma obowiązek w swoich zabawach, rozrywkach i widowiskach podnosić i odtwarzać obrazy obyczajowe ze swej przeszłości i zachowywać piękne zwyczaje ojczyste, do których należy u nas sobótka.

Jeszcze Gloger, o wiankach:

Podczas sobótek dziewczęta wiły wieńce z bylicy. W ową noc świętojańską z 23 na 24 czerwca, gwoli wróżbom zamążpójścia, płynęły wianki dziewcząt po nurtach Wisły, Warty i innych „dunajów” naszych. Świętojańskie „Wianki” są jednym z najstarszych i najpiękniejszych prastarych polskich zwyczajów. Dziewczęta, zebrane o zmroku, rzucają swe wianki na prąd rzeki, a młodzieńcy na łódkach idą w zawody za wieńcami. Dola wianka, komu się dostanie, czy zatonie lub popłynie w kraj świata, stanowi wróżbę dla dziewczęcia, powód do niepokoju, radości, nadziei... Na Mazowszu nad Narwią, przy puszczaniu wianków dziewczęta śpiewały pieśń:
W polu lipeńka, w polu zielona,
Listeczki opuściła,
Pod nią dziewczyna, pod nią jedyna,
Parę wianuszków wiła.
Oj czego płaczesz, moja dziewczyno,
Ach, cóż ci za niedola?
Oj nie płacz, Kasiu, smutnaś po Jasiu,
Ach będziesz ci go miała.
O mój Jasieńku, o mój jedyny,
Da stałać mi się szkoda.
Uwiłam ci ja parę wianuszków,
Zabrała mi je woda.
Moja dziewczyno, moja jedyna,
Nie frasuj ty się o nie,
Oj mam ja parę białych łabędzi,
Popłynąć one po nie.
Już jeden płynie, po rokicinie,
Goni za wiankiem strzałą,
Już drugi płynie, aż się odhynie,
Ale z pociechą małą.
Łabędzie płyną, wianeczki toną,
Bystra je woda garnie,
Moje wianeczki, z drobnej ruteczki,
Mamli was stracić marnie?
Łabędzie płyną, wianeczki giną,
Bystra je woda niesie,
Nie masz wianeczka, moja dzieweczko,
Już ja cię nie pocieszę.
Łabędzie, wróćcie, serca nie smućcie,
Wianeczka nie przyniosły,
Ino rąbeczek, to na czepeczek,
Na twoje złote włosy.
Powszechny jest w Koronie i Litwie zwyczaj poświęcania wianków w oktawę Bożego Ciała, podczas ostatniego nieszporu. Woń ziół uważana jest jako symbol cnoty, a Kościół w modlitwie, którą odmawia kapłan przy ceremonii poświęcania, prosi Boga, aby przyjął wonne cnoty tych, którzy składają Mu na ołtarzu wieńce i zioła. Wieńcami zdobi się monstrancja podczas tego nabożeństwa. Tym sposobem znaczenie dawne wieńców i ziół sobótkowych w pojęciach ludu polskiego uświęcone zostało przez kościół. Wianki te i zioła poświęcone zawieszają na ścianach, u obrazów lub nad drzwiami, i przechowują przez rok cały, przypisując im cudowne własności. Kładą je pod podwalinę zakładanych domów, pod pierwszy snop, zwieziony do stodoły we żniwa, okadzają jak sobótkowemi dom i gumna w przekonaniu ochrony od pioruna, także dobytek w wilię św. Jana i dzieżę chlebną. W wielu domach wito zawsze 9 tych wianków, każdy z innego ziółka, a mianowicie: z macierzanki, rozchodniku, nawrotka, kopytniku, rosiczki, mięty, ruty, stokroci i barwinku. Używany jest także lubczyk, kopelnik, targownik i dzwonki, w Krakowskiem bobownik i niezapominajki, w Wielkopolsce gałązki lipy i jabłecznik. Wiankiem z rozchodniku okadzają dom przed burzą, wierząc, iż od tego rozchodzą się chmury gradowe i pioruny.

http://books.google.pl/books?id=B21GAAAAYAAJ&printsec=frontcover&hl=pl&source=gbs_ge_summary_r&cad=0#v=onepage&q&f=false tutaj od strony 108 mamy relację pisaną na żywo. Ogólnie warto przeszperać biblioteki cyfrowe za książkami Kolberga, bo opisów zwyczajów ludowych pozostawił ogrom.

http://books.google.pl/books?id=wUsuAAAAYAAJ&printsec=frontcover&hl=pl&source=gbs_ge_summary_r&cad=0#v=onepage&q&f=false od strony 19tej tez ciekawy opis

Tymczasem tyle.

Jasiu, na Ciebie można zawsze liczyć, ale wiesz jak u nas ze śpiewaniem oj słabo słabo i to jeszcze z kratką....

Chcę się zgłosić na listę chętnych do wyjazdu pod Ślężę. Przepraszam że tak późno, ale nie do końca wiedziałam gdzie i do kiedy należy potwierdzić swój udział
Witajcie!

Kupała coraz bliżej i czas dopiąć sprawy organizacyjne. W tym momencie ustaliłem, że główne atrakcje wiesławowej imprezki będą miały miejsce w sobotę. Piątek przeznaczamy na przygotowywanie obozu i przywitanie gości. Planuję zjawić się na miejscu stosunkowo wcześnie - czyli koło 10/11. Sam osobiście zajmę się przygotowaniem watry, ale będę potrzebował przynajmniej jednej osoby do pomocy.

Kwestie jedzenia i menu ustala Radek z Rzepichą (o ile nic się nie zmieniło). Zaplanowana jest sobotnia biesiada, zatem piątkowa kolacja i sobotnie śniadanie przygotowujemy we własnym zakresie. Naturalnie nie widzę przeciwwskazań, żeby się dogadać i upichcić coś wspólnie, ale to - bardzo proszę - bez spiny.

Wszystkich, którzy nie wpłacili mi jeszcze pieniędzy, bardzo proszę o pośpiech. W przyszłym tygodniu muszę zrobić zakupy.

Atrakcje sobotnie:

Wojownicy:

Zabawy bitewne zaczną się już między 10 i 11 - w zależności od liczby walczących podzielimy się na oddziały i zaczniemy leśne manewry w stylu każdy na każdego. Jeżeli dojdzie do sytuacji, że powstaną tylko dwa oddziały zrobimy klasyczną "walkę o ziemię" - przegrany odchodzi i szuka nowego miejsca do obrony. Jeżeli czas na to pozwoli przeprowadzimy też zabawę w stylu capture the flag

Na koniec proponuję walną bitwę w polu. Może być ciekawie

Rzemieślnicy i osoby niewalczące:

Tutaj jeszcze nie mam pomysłu, co zaproponować gromadzie, ale liczę na Waszą pomysłowość. Ogniska do obrzędów będą przygotowane od piątku, więc wszelkie zabawy w plecenie wianków i zabawy manualne i intelektualne są mile widziane.

Wszyscy:

Podobnie jak na dożynkach, również i na kupale chcę przeprowadzić kilka zabaw dla wszystkich. Nie będą to jednak uwielbiane przez wszystkich kompetycje. Na odważne panie czeka konkurs na miss mokrego giezła, wszystkich zapraszam również na zmierzenie się w pojedynku na kije nad strumieniem, do tego zapasy i skoki przez ogień. Jeżeli łucznicy będą zainteresowani, urządzimy też zabawy i dla nich.

Obrzędy:

Watrą zajmę się osobiście, potrzebne jednak będą pochodnie, z którymi tuż po zachodzie słońca ruszymy nad strumień. Nie lampiony - muszą być pochodnie. Tam dziewczynki będą puszczać wianki, a chłopcy będą je wyławiać.

Wcześniej nastąpi uroczyste rozpalenie watry i poświęcenie ziół - m.in. bylicy, chmielu i innych, których nie pamiętam - trzeba to odkopać i nazbierać takowych roślinek.

Jahu! Ciebie poprosiłbym o słowno-duchową oprawę i poprowadzenie ceremonii. Dziewczynki będą podawać Ci zioła, a Ty ze słowami pełnymi nadziei powrzucasz je w płomienie. Odpaloną od watry szczapką przewiązaną ziłami okadzisz wszystkich stojących w kręgu.

Potem nastąpi pochód nad strumień i wiankowe spawy. Gdy watra się nieco wypali i będzie na tyle niska, żeby móc przez nią skakać, nastąpi tradycyjne poświęcenie męskich jajek przez swarożycowy ogień

Komu miłe będą igraszki na leśnym runie, pójdzie zapewne szukać kwiatu paproci

To tyle. Przydałoby się również przygotować repertuar inny niż lipka. Ma ktoś pomysły?

Kila ogłoszeń parafialnych na zakończenie tego przydługiego posta.

Z dotychczasowych zgłoszeń wynika, że obecni na imprezie będą:

Wilczan
Cinek
Rzepicha
Jahu
Maja
Zadar
Radzim
Joffrid
Nażyr
Siemił
Kieł
Radek
Bogodar
Dargorad
Ewa
Drago

(pytanie co z pozostałymi)

Do tego doliczyć należy:

5 osób z Villsvin Hird
10 osób z Jantarów
9 osób z Bydgoszczy
Marta + Paul
2 osoby niezrzeszone

Jest również kilka osób chętnych (około 6), które zgłosiły się, ale jeszcze nie potwierdziły przybycia.

Aktualnie zatem mamy 44 osoby + 6 niepotwierdzonych.

Potwierdzam się. Będę. Dzisiaj lub jutro puszczę przelew
Ja też będę,zapomniałam o przelewie:)
Propozycja repertuaru:
Czerwone jagody
W moim ogródeczku
Doliny, doliny
Dwa serduszka cztery oczy
Kołysanka piastowska
Koło Jana
========
wierszyk też znalazłam:
Wsi spokojna, nie wesoła,
beznadziejna, nudna zgoła,
tutaj czas powoli płynie,
nic nie dzieje się we młynie,
u kowala też do dupy,
nie ma po co wyjść z chałupy,
konie, krowy nawet kura,
wszyscy myślą "Co za dziura".

Lecz gdy noc staje się krótka,
wreszcie zbliża się Sobótka,
Panny wianki plotą w lesie,
wieść się w okolicy niesie,
że już nuda kończy się,
będzie działo, działo się,
w noc gdy kwitnie Kwiat Paproci,
wieś się na potęgę ...


poci

Złoci? Bez sensu...

plwoci

Jedna prośba - potrzebuję co najmniej trzech sprawnych siekier. Jeżeli macie to zabierzcie ze sobą. Dziękuję

Ja mam dwie drużynowe: duża diała, ale lata, mała do oprawienia...czyli nie działa



Aha! Kolejna sprawa. Bardzo proszę o ostateczne deklaracje. Muszę zrobić namiotowe kalkulacje. Rozumiem Cinku, że opcja pożyczenia Twojego pokraka jest aktualna (ile osób się w nim mieści)?

Pokrak do 4- 5 osób zależy jak mocno obłożonych...bo można na śledzie, wtedy nawet 6!

Nie przesadzaj - więcej niż 2 osoby w pokraku to już będzie kara

jeny myslałam, ze pokrak to łodziówka, a zapomnialam, ze mamy inny jeszcze gorzej wyglądający namiot ...a nie pamietasz, ze pokrakowi oderwała się jedna lub dwie ścianki na Ogrodziencu i bardziej z niego wiatka niż namiot nawet zwany pokrakiem?

Spamerzy!

Jeszcze jedno w sprawie namiotów. Bardzo proszę wszystkich, którzy jeszcze nie wiedzą, w którym namiocie śpią o zgłaszanie tego na forum. Żeby nie okazało się głupio, że komuś zabraknie ściery nad głową.

Do upchnięcia po namiotach mamy jeszcze Draga, Szuwara + dwóch młodzików.

Ostatecznie deklaruję, że będę od piątku do niedzieli.Jak się da upchać gdzieś mojego brata (jednak z soboty na niedzielę) to będzie git,jak nie to wróci do domu w sobotę wieczorem.Strój mu oczywiście jakiś załatwię.
Niech teraz deklarują się inni !

Uwaga! Uwaga! Pilna prośba! Muszę wiedzieć, kto da radę pojechać ze mną w piątek już koło południa! Potrzebuję facetów do pomocy i popilnowania gratów!

Może wrzućcie listę tego kto, gdzie śpi.
Chłopem nie jestem ale rzeczy mogę pilnować jakby chętnych brakowało

No i właśnie jest kłopot, bo nikt najwyraźniej nie wie, gdzie śpi.

To może zacznę, a Wy uzupełniajcie:

Namiot drużynowy:
1. Kniaź;
2. Tomiła;
3. Ewa
4. Otrok bez imienia
5. Ząbek
6. Drago

Pokrak:
1. Radek
2. ?
3. ?

Namiot Zadziowy:
1. Zadzio
2. Kaśka

Namiot Cinkowy:
1. Cinek
2. Rzepicha

Namiot Katti:
1. Kattina
2. Tosia??
3. Radzim
4. Joffrid

Nie wiem, jak jeszcze z miejscami i co z ludźmi, którzy będą dojeżdżać w sobotę. Czuję, że będzie ciasno, ale chyba sobie poradzimy.

W drużynowym chyba też Libusza, coś mówiła że będzie w sobotę.
Ps. Kto jedzie w piątek? Bo szukam towarzysza podróży autokarem lub też chętnie wpakuję się komuś do auta jak ma ktoś wolne miejsce

Wielbipała dnia Śro 19:48, 19 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
4 osoby mogę zabrać autem z Wrocławia w sobotę ale dopiero k. południa.
Tel. 886-257-281

Mała edycja miejsc w namiotach nastąpiła. Na razie rozdysponowane są miejsca wśród tych, którzy przyjeżdżają już w piątek.

No my śpimy w naszym, jak już tak szczegółową listę robimy.

Ej dzięki za pamięć i przydział do namiotu.

Hejo

Dzięki wielkie za świetną zabawę

Ps. Mam nadzieję że nie ma żadnych zdjęć z wyborów mis mokrego giezła, a jeżeli jakiekolwiek są to proszę o nie umieszczanie ich nigdzie... nigdzie.
o kurcze, a ja myślałam, ze to taki żarcik był Wiesława

Z tego co widziałem, to kilka aparatów poszło w ruch podczas wyborów

No nie pocieszyłeś mnie :
Hej! Otrzymałem zapewnienia, że zdjęcia nie będą publikowane, ale jeżeli nasze miski podadzą adresy to takowe focie dostaną

Dziękuję pięknie
A jak ja podam adres to też dostanę?

W twarz

Fotki są,pozostaje kwestia ceny.

Rzucaj mi na maila:)

Ja przepraszam, ale czy jest opcja, że w ogóle będą gdzieś JAKIEKOLWIEK zdjęcia z imprezy?? Bo widzę że wszyscy się fotkami w mokrych giezłach jarają, a ja bym chciała zobaczyć na przykład te z kąpieli w strumieniu....
O tak, ja też bym chętnie pooglądała
Ja nie chcę nic mówić, ale komentarze pod zdjęciami na profilu Tomka Piątkowskiego wskazują, że nie umiemy podejść poważnie do tematu "przodków" i zbyt zabawnie podchodzimy do obrzędu, stąd złamana noga koleżanki...jakoś jej tam.
Pojawił się komentarz jako potwierdzający, podający na przykład zeszłoroczne Dożynki.
https://www.facebook.com/tomasz.piatkowski.338
Czy możemy zapraszać na przyszłość mniej nadętych ludzi o trochę mniejszych tendencjach rodzimowierczych? Albo przynajmniej mających dystans do siebie i innych?

Nażyrku, krytykę też trzeba umieć przyjmować

Nie no ok, ale winić wesołą atmosferę za złamaną nogę to już przesada:)

Jak ja się cieszę że nie mam fejsbukake . A z tego co mówisz Nażyr, myślę że nie ma się co przejmować. Jak ktoś nie umie się bawić to jego problem. Wiem że nie jest miło czytać takie opinie ale no cóż... Każdy ma swoje podejście do tematu.
ad. złamanej nogi, masz zupełną rację
nie ma się co martwić zaproszeniami, jeśli się tak bardzo nie podobało to osobnik pewnie więcej już nie przyjedzie i spokój

eee tam...pitolenie...

Kto się czuje bardziej rodzimowiercą, ten od lat jeździ na różne popeliniarskie z punktu widzenia odtwórstwa, ale poważne z punktu widzenia podejścia do obrzędu...larpo-żercowanie w różnych krzakach

Hehe...a co do złamanej nogi...to widziałem się w niedzielę z Albertem w Paczkowie (mieli tam pokaz) i powiedział, że czuje się osobiście odpowiedzialny za tą nogę, bo laska się na niego patrzyła przez cały obrzęd, a bożek się wywracał kilka razy

Więc powodem było zbyt poważne podejście gdyby nie stawiano bożka, to by się nie wywrócił i noga by się nie złamała. Bo nasz Dwulicus stoi stabilnie.

Właśnie tak!

A ja wam mówię, że to kara od chrześcijańskiego Boga za przekroczenie granic zabawy i pójście w "mszowanie", o!

Zaś odnośnie nogi - zrasta się?

Chuj wii!

I nie powii!

Poza tym...jak dobrze pamiętam, to nie było żadnego mszowania, tylko rozmowa z przodkami...jak na cmentarzu prawie...ani razu nie padło imię żadnego bóstwa!
Tak to już jest z Albertem...dla niego liczą się tylko żywi i umarli...nieśmiertelnych nie ma :-p