, Potrzebne wsparcie ďťż

Potrzebne wsparcie

Kto tam jest w środku?
Zgodnie z sugestią wrzucam to tutaj.
Jak wspominałem na FB, jestem w trakcie tworzenia settingu. Idzie mi to dość opornie, ale jednak mniej-więcej "do przodu", chyba.

Największym moim problemem jest to, aby całość była maksymalnie spójna, a jednocześnie trzymała się podstawowych założeń.

Dziedziny wiedzy, w których mam braki, a których najbardziej potrzebuję:
- Cyberpunk
- Gospodarka
- Polityka

Shattered; to nazwa robocza, grafikę zrobiłem bo miałem ochotę. Średnik opcjonalny, uznałem po prostu, że fajnie wygląda.

Najważniejsze założenia:
Cyberpunk wyrosły z fantasy: zaawansowana technologia w całości oparta na magii. Roboty, broń, te sprawy - to wszystko efekt zaklinania. Nikt nie potrafi jednak "czarować" w klasycznym tego słowa znaczeniu - jedyne możliwości korzystania z magii to zaklinanie i używanie zaklętych urządzeń.

Świat to niezliczona ilość zapętlonych płaszczyzn różnego rozmiaru, obecnie nazywanych planami, choć nie wiem, czy to dobry pomysł.
Przez zapętlenie rozumiem "kafelkowość" - wyjście poza umowną krawędź ze "wschodu" równa się pojawieniu się w odpowiednim miejscu na zachodzie.
Zasada ta aplikuje się do wszystkiego, w tym także do światła.
Przykład: weźmy plan o rozmiarach 5x5 m, który poza płaskim podłożem zawiera jedynie wielki, okrągły głaz. Dla obserwatora plan ten jawi się jako nieskończenie wielki, z głazami równomiernie rozmieszczonymi w pionie i w poziomie co 5 metrów.

//placeholder - tu będzie więcej (znacznie więcej) treści, ale na razie kończę na tym//


Jeśli chodzi o gospodarkę to odezwij się na PW. Mogę podpowiedzieć .
Szczerze mówiąc to nie bardzo rozumiem. Chodzi tu o to, że świat składa się z wymiarów istniejących jak voxel'e?
^ chyba można by to tak ująć. Zapomniałem wspomnieć o jednym ważnym detalu, bez którego faktycznie nie ma to sensu. Dotyczy to transportu pomiędzy planami.

Weźmy pojedynczy plan rozmiarów 5x5 i zapomnijmy o istnieniu innych.
Wygląda on np. tak:

Przy czym ta kałuża, która pojawia się tu wiele razy to nie jest kopia - to jest TA SAMA kałuża, pijąc z jednej opróżniamy wszystkie.
Na czerwono zaznaczone są UMOWNE granice tegoż planu - tak naprawdę dowolnie umieszczony kwadrat rozmiarów 5x5 mógłby za takie granice posłużyć
Obie poziome współrzędne są "kafelkowo zapętlone", czyli przyjmując punkt na środku tego kwadratu jako (0,0) idąc na "wschód" mijamy punkt (-1,0), (-2,0) po czym dochodzimy do (-2.5,0). I tu się robi ciekawie, bo punkt ten jest tym samym, co punkt (2.5,0). Idąc jeszcze 0.1m w lewo będziemy nie w punkcie (-2.6,0), bo ten nie istnieje, ale w (2.4,0).
Analogicznie do osi północ/południe.
Oś pionowa nie jest zapętlona. Co znaczy, że w dół idąc mamy grunt, grunt, jeszcze więcej gruntu, a co głębiej, to nie wiadomo (wstępnie powiedzmy, że jeszcze nikt się tak głęboko nie przekopał). Idąc w górę mamy powietrze, powietrze, jeszcze więcej powietrza... I to jest właśnie jedna z nieustalonych kwestii: co dalej. Każdy plan ma własny "kosmos"? Skąd się bierze światło? Cykl dnia i nocy, czy każdy punkt w danym planie ma stałą godzinę astronomiczną? Do ustalenia.
Każdy plan ma kilka cech, jak oczywiście rozmiar, czy konkretna zawartość, jak i natężenie pola magicznego (o magii później). Im większe natężenie, tym więcej i bardziej dynamicznych Przejść. Przejścia to miejsca, w których można przenieść się do innego, "sąsiedniego" planu. Łączą one wszystkie plany w sieć. Plany naturalnie skupiają się w gromady o dużej gęstości połączeń między nimi zwane podsieciami.

Podział na podsieci jest umowny i pomaga jedynie "geografii". Połączenie między dwoma podsieciami to po prostu połączenie między dwoma planami, z których każdy należy do innej podsieci.

Wiem, że może trochę zagmatwane. Będę musiał wymyślić, jak to składniej przedstawić i wtedy wrzucę do pierwszego posta.

Jakby co, to dalsza część szczegółów jutro, dziś zarobionym.


E, hm. Ja na razie to jest zagmatwane bo - jak dla mnie - część A przeczy części B.

Część A stwierdza, że nie ma żadnych planów, że to jest jeden i ten sam plan (skoro działając w jednym działamy we wszystkich), a przejścia są tylko sposobem na wyjaśnienie jak przechodząc przez południową granicę trafiamy do północnej granicy i tak dalej.

Część B stwierdza, że planów jest wiele i z jednego przechodzi się do drugiego, które dodatkowo grupują się (?) na bliżej nie określonych zasadach.

No i bez względu czy jest jeden, czy jest wiele, ja bym je osobiście zamknął w zamkniętej przestrzeni, byłoby mniej komplikowania.
No właśnie część A mówi zupełnie o czymś innym niż część B.
W części A zapominamy w ogóle o istnieniu innych planów niż nasz przykładowy 5x5. Mówimy, że jest on jednym "kafelkiem", gdzie opuszczając go z jednej strony wracamy na niego z drugiej. Czytaj, stojąc sobie na takim planie widzisz nieskończenie wiele kopii siebie ustawionych co 5 metrów w kierunku północ/południe i wschód/zachód.
Będąc zwróconym twarzą na zachód patrzysz w swoje plecy. Przypuśćmy, że strzelasz prosto w nie - ten przed Tobą także strzela. Ale i ten za Tobą. Skutkiem czego strzelasz do siebie.

Czyli: przechodząc przez granicę (umowną) nie opuszczasz danego planu.

Przejścia to zupełnie co innego - to obszary, które pozwalają przejść do INNEGO planu. opierając się na tamtym przykładowym planie z kałużą i kamieniem, gdyby w kałuży zlokalizowane było przejście, mógłbyś stanąć na jej środku i przy odrobinie skupienia pojawić się na innym planie, do którego to przejście prowadziło. Powiedzmy na większym planie z jeziorkiem i kilkoma drzewami.

I to nie plany się grupują - to "kartografowie" grupują umownie. plany bazując na zagęszczeniu połączeń między nimi.

Nie mogę zamknąć planu w zamkniętej przestrzeni - bo to by prowadziło do powstania krawędzi. A krawędź, o ile jest fajnym konceptem, to ciężko uzyskać przy jej występowaniu logiczną spójność (w Świecie Dysku krawędź jest OK, bo logiczna spójność nie jest tak ważna w świecie z natury humorystycznym).

Strasznie mi przykro, że to takie zagmatwane. Muszę zrobić jakąś porządną infografikę tłumaczącą ten koncept.