, Moja wizja wojny czy też konfliktu ďťż

Moja wizja wojny czy też konfliktu

Kto tam jest w środku?
chciałbym w tym temacie żebyśmy sobie na sucho przedyskutowali, kwestię wojen czy konfliktów takich na większą skalę ja tu nie mówię o tym że ktoś gdzieś leci, ale o takie sytuacji że są rejony gdzie jakieś mały sojusz ma powiedzmy 10 czy 15 ludzi, w tej chwili to już jest z reguły, po kilka planet, no właśnie i co wtedy

więc moim zdaniem, należałoby zacząć od tego że jak sobie latamy skanując galaktykę, zwracać na takie "gniazda" uwagę, rzuć sobie okiem co to za sojusz jakie ma powiązania, ile ludków, i wstępnie obejrzeć ilu jest ludzi w danym rejonie, myślę że obszar taktycznie rozsądny to jest około 30 układów, daje to szansę w na w miarę oszczędne (cholerny deuter, owieczki go piją jak stary marynarz) i dość szybkie ataki, same krążowniki na krótkich dystansach to ejst czas poniżej półtorej godziny i to daje dużą szansę na złapanie wroga z ręką w nocniku

czyli mamy jakis sojusz mniej więcej do pojechania, mamy ustalony rejon działań i w tym momencie moim zdaniem powinna się włączać jakaś hmm, rada wojskowa? tzn grupa osób mająca floty przeznaczone do działań poza planetą macierzystą wskrócie GTF (grupa trzymająca floty), i mając wstępny zarys celu, robimy skany ustalamy na tej podstawie miejsca lądowania, kto bierze udział (no na przykład ktoś może wiedzieć że przez najbliższy tydzień raczej będzie miał bardzo mało czasu, więc od razu może oświadczyć, mogę wam conajwyżej jakieś paliwo podesłać) jak już wiadomo co i jak machamy po lotniskowcu(lotniskowiec->planeta ruchoma, przeznaczona tylko i wyłącznie do wykonywania szybkich atakow w danym rejonie, do późniejszego zniszczenia), przy jakimś tam rozwoju to w sumie niewielki koszt, i
adziaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
lądowanko skany i atakii możliwie jak najszybciej jak najlepiej zsynchronizowane, ideałem byłaby sytuacja, że w kilkanaście godzin po rozpoczęciu akcji najlepsi z nich są bez floty, co jest możliwe, bo jak nic się nie dzieje to człowiek "przysypia" potem zebrać co się da do włączenia się zielonych światełek i ...

...kogo tam teraz pankowie lejemy?

doskonale wiemy że z kopalń się 150 OWieczek nie zrobi trzeba sobie je wywalczyć, więc może opracujmy sobie pewne schematy, potem się je będzie przycinać do aktualnej sytuacji, ale jednak myślę że akcja zaplanowana zanim wylądujemy dawałaby nam dużą przewagę, chwilową w danym rejonie galaktyki, a w gruncie rzeczy o to chodzi

mam nadzieję na ożywioną dyskusję w tym temacie, być moze po niej utworzymy dział dotyczący właśnie takich akcji

Zdefiony rozjuszony
niczym hiszpański byk
rzuca ślepiami na wszystkie świata strony
wypatruje komu by tu zrobić CYK!!!
bum cyk cyk bum cyk cyk <werble>

p.s. dawno dawno temu japoński admirał Yamamoto zanim się zaczęła wojna z Ameryką powiedział: "Jeśli nie uda nam się z nimi zakończyć wojny w dwa lata przegramy" tutaj można to przełożyć na dni, japończycy przegrali my możemy się uczyć na ich błędach, moim zdaniem wojny na ogame mają wiele analogii z wojną na Pacyfiku, ale to temat na inny poemat ARIGATO!!!


Nic dodać nic ująć. Planowanie to podstawa - i oczywiśćie koncentracja sił. Jeden człowiek choćby najsilniejszy (czytaj: "Zdefiony") nie wygra za nas całej kampani jak dojdzie do poważniejszego konfliktu. Podoba mi się określenie "Grupa Trzymająca Floty" - warto mieć taką grupę więc bez ceregieli stwórzmy ją. Kto za?
Tak się właśnie zastanawiałem nad teorią kolonii szturmowych (aka lotniskowce)

Mogę się przyłączyć, za ok.10 godziny będę trzaskał pierwsze owieczki Do tego czasu nie chciałbym ruszać floty z powodu nagromadzenia surowców na planecie (w sumie ponad 500k) i nie chciałbym żeby mi ktoś to buchnął...

Do czasu uzbierania większej liczby owieczek służę 220 HVF i 33 CA.

Pozdrowienia
m
Przy okazji: jak długo stocznia "7" robi jedną owieczkę? zastanawiam się, czy 2 stocznie wystarczą...

Pozdrowienia
m


cholera to miałabyć dyskusja czysto merytoryczna, a nie podawanie ile kto czego ma
przyjdzie jeszcze na to czas tu raczej chodziło mi o jakieś wasze pomysły, taką forumową burzę muzgów no i zasygnalizownie tematu, bo mi kiełkuje w głowie od jakiegoś czasu

3 godziny maurycyj, cholerne 3 godziny
3h to niedużo .

A odnośnie koncepcji: sugerujesz po prostu "Dzień Niepodległości": pewnego pięknego dnia najsilniejsi z sojuszu X budzą się z obcą kolonią w układzie i..... BUCH

Tylko, że: na kolonii szturmowej nie może być surowców, więc trzeba mieć dużą flotę transportową - co najmniej 4 razy większą niż normalnie - transportowców nie można zostawiać na planetach i trzeba również dysponować odpowiednim zapleczem recyklerów (za jednym przelotem powinny zgarniać ok. 400k surowców)

Można to zsynchronizować z dokładnością do minut: najpierw kolejno kolonizery, potem floty a na końcu atak (ale to już w miarę możliwości).
W każdym razie _jednoczesny_ atak na kilka kolonii przeciwnika byłby do zrealizowania.

Pozdrowienia
maurycyj
Pomysł w jest założeniu dobry. Jest tylko jedna wada. Czas trwania całej operacji. Kolonizotor to koło 7-8h w jedną strone (jeżeli cel jest dalko). Potem przetransportowanie floty + ślamazarne recyklery. Oczywiście mówię o przypadku kiedy wszyscy to zrobią w miarte w jednym czasie. Jeszcze do tego koszt paliwa i mamy niezły rachunek. Największa strata jest taka, że nasza flota jest przez pewien czas wyeliminowana. Do czego zmierzam? Trzeba bardzo starannie wybrać cel. Na tyle słaby aby mozna mu było bez problemu dołożyć, a na tyle duży (koncentracja planet), żeby opłacało się uderzyć i troszkę pofamić. jest jeszcze jedna sprawa. W pobliżu nie może być ani jeden mocny zawodnik (nie chodzi o cel, ale o sąsiadów celu). Trzeba uważać na to aby się nie okazało, że wystawiliśmy nasze floty komuś na pożarcie.
W zasadzie na czas takiego nalotu, gdy budujemy kolonie lotniskowe, można też zmienić ksywki. Jeżeli koleś śpi i nieczego nie zauważy tuż po nalocie opuszczamy kolonię, zmieniamy ksywkę i za cholerę nas nie znajdzie
Zdefiony, pomysl jest calkiem bardzo niezly..... moznaby sie postarac o jakas rade d/s logistyki, czy rade wojenna.... widze tutaj jakies ujawniajace sie talenty strategiczne.... a wdrozenie tego pomyslu w zycie? uwazasz ze jest to wykonalne...?
Pomysł dobry sam o tym myślałem. Na własną rekę ją chce stosowac i na mniejszą skalę. Obecnie opracowywuje sąsiednie układy w stosunku do mojego 4:267:8
ps. Zdefiony odnoście japońskiego Admirała Jamamoto, powiedział on też może zagwarantować jedynie 1 rok zwycięństw nad Amerykę. Pomylił się o kilkanaście dni. Patrz bitwa o Midway.
Pół roku? (4-7 czerwca 1942roku)

Pozdrowienia
maurycyj