, [M] Po cholerę toto żyje czyli satyra na elfią krówkę ďťż

[M] Po cholerę toto żyje czyli satyra na elfią krówkę

Kto tam jest w środku?
Poziom absurdu sięgnął szczytu. Ale to nie moja wina. To wszystko przez A. Chociaż ona twierdzi, że to Gałczyński przez nią przemawia.

Dla Ottiś, z okazji urodzi.

Po cholerę toto żyje czyli satyra na elfią krówkę

– Pssst! Śpisz, Faramirze?
– Oczywiście, że nie. Przecież sen nie jest nikomu do niczego potrzebny. Można spokojnie obejść się bez niego.
– Prawda? Cieszę się, że w końcu też to zrozumiałeś, braciszku.
– Zastanawiam się czasem, czy ty naprawdę nie dostrzegasz zjawiska ironii, czy po prostu je ignorujesz.
– Zjawiska czego?
– Nie denerwuj mnie, Boromirze. Powiedz lepiej, dlaczego znowu budzisz mnie w środku nocy?
– To wszystko przez Maladorna.
– Tego akurat mogłem się domyślić. A co znowu zrobił? Lub raczej – co ty znowu zrobiłeś jemu?
– Nic. I prawie nic.
– O co więc chodzi? I co to ma znaczyć, że prawie nic?
– Bo widzisz, braciszku…
– Wersja skrócona, błagam. Ile razy można prosić?
– Jak wolisz. Po prostu go spotkałem i naszła mnie taka myśl…
– Tak?
– Po cholerę toto żyje?
– Co?!
– Maladorn.
– Nie wiem, czy miało to na celu wyrażenie jakiejś głębszej idei, ale dwa razy z rzędu przyporządkowałeś mu zaimek rodzaju nijakiego.
– Nieważne. Co ty taki poprawny dzisiaj jesteś?
– Nie jestem poprawny, tylko niewyspany. Poza tym po prostu starałem się dać ci czas na opamiętanie.
– Jakie opamiętanie?
– Zwyczajne. Zdroworozsądkowe. Bo być może nie jesteś tego świadomy, ale twoje pytanie fatalnie świadczy o stanie twojej psychiki.
– Naprawdę? Wiedziałem, że źle to świadczy o stanie psychiki, gdy ktoś jak Maladorn włóczy się po ulicach z rozbitym nosem, ale żeby coś takiego też...
– Domyślam się, że pytanie, kto mu ten nos rozbił, należałoby zaliczyć do pytań retorycznych.
– Przypuszczam, że to możliwe.
– W takim razie nie rozumiem tylko jednego.
– Tak?
– Zwykle budzisz mnie po to, by namówić mnie, żebym się z tobą napił. Lecz skoro zdążyłeś już sam dobrać się do wina, czy naprawdę nie mogłeś dać mi spać?
– Jak możesz, braciszku? Przychodzę do ciebie z poważnym filozoficznym pytaniem, a ty mnie oskarżasz o pijaństwo!
– I może jeszcze stwierdzisz, że nie mam racji?
– Oczywiście, że nie. Ale w sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zmienić ten stan rzeczy.
***

– Więc?
– Więc co?
– Co z moim pytaniem?
– Jakim pytaniem?
– O Maladorna. Coś kiepsko z twoją koncentracją, braciszku. Jesteś pewien, że to wino ci nie szkodzi?
– Nie bardziej niż rozmowy z tobą. Czego ty ode mnie oczekujesz?
– Że powiesz mi, po co istnieje w ogóle ktoś taki Maladorn.
– Naprawdę, Boromirze… A po co w ogóle istnieją ludzie?
– Żebym miał kim rządzić?
– Mam nadzieję, że to był żart? Bo jeśli nie, to twoja megalomania zaczyna mnie przerażać.
– Mega… Co?
– A zastanów się. Jestem przekonany, że to słowo nie wykracza poza twoje możliwości intelektualne.
– Hmm… To będzie… Duża lomania? Tylko czym, u licha, jest lomania?
– Cofam pytanie. Zostawmy to, proszę. Wróćmy lepiej do poprzedniej kwestii. Bo widzisz – miałem raczej na myśli ludzi jako jednostki, a nie jako społeczeństwo.
– Ach tak. W takim razie… Niektórzy żyją po to, żeby przysłużyć się innym.
– Na przykład.
– Ale to nie dotyczy Maladorna. On jest tak krwiożerczy i nieużyty, że jego nieistnienie byłoby niezaprzeczalną korzyścią dla społeczeństwa.
– Skoro tak twierdzisz… Więc po co jeszcze?
– Niektórzy są z kolei po to, by umilać życie innym…
– O widzisz, jakie mądre rzeczy mówisz, jak się postarasz.
– Ale to też nie pasuje do Maladorna! Co on niby umila? Jak? Nieestetyczne toto zupełnie, a co się odezwie, to tylko wszystkich zdenerwuje…
– Przy czym wszyscy oznaczają tutaj ciebie, rozumiem. I znowu używasz zaimka rodzaju nijakiego.
– Bo on jest nijaki! Jakby nie był, to dałoby się odnaleźć cel jego istnienia. A tak? Zupełnie bez sensu!
– Może lepiej dolej sobie tego wina, Boromirze. I bez niego zaczynasz bredzić, a przynajmniej będziesz miał jakieś zajęcie…
***

– Więc?
– Znowu zaczynasz?
– Ja niczego nie przerywałem. Jestem niezmiennie żądny wiedzy, braciszku.
– Cieszę się niezmiernie, chociaż wolałbym jednak, żeby objawiało się to w inny sposób.
– Nie zmieniaj tematu.
– Dajże spokój, Boromirze! Skąd ja mam to wiedzieć?
– Zawsze masz tyle do powiedzenia, a jak raz o coś pytam, to nagle nie wiesz?
– Oszaleję, słowo daję… Naprawdę nie wiem. A po co żyje na przykład elfia krówka?
– Co?
– Elfia krówka.
– A co to?
– Biedronka.
– Żartujesz?!
– Nie. Dlaczego?
– Ale… Poważnie?
– Poważnie. Załamuje mnie czasem poziom twojej wiedzy… I zostaw tę butelkę! Ja rozumiem, że runął twój światopogląd, ale zaraz przesadzisz…
– Nie przesadzę, nie martw się. Przecież wiesz, że mam…
– Nie lubię, kiedy urywasz z taką miną. Co znowu wymyśliłeś?
– Maladorn jest biedronką?
– I przesadziłeś…
– Bo skoro ma taki sam cel życiowy… A to by znaczyło, że…
– Litości, Boromirze. Ja nie chcę tego słuchać…
– Jak go rozsmaruję po bruku, to wypłynie z niego taki śmieszny pomarańczowy płyn, a skrzydełka się pozaginają i kropki nie będą już symetryczne. A później będzie mu można wyrwać czułki…
– Oddawaj to wino!
– Spokojnie, braciszku. Ja tylko przeprowadzam analizę anatomiczną. Sam zawsze mnie zachęcasz do poszerzania wiedzy.
– Stworzyłem potwora…
– Dramatyzujesz. Prawdziwym potworem można nazwać wielką biedronkę włóczącą się po ulicach…
– A ty dokąd? Wracaj. Boromirze!
***

– Cudowny popis po prostu. Czy ty naprawdę nie mógłbyś chociaż raz w życiu nie zakończyć rozmowy z nim bijatyką?
– Tak wyszło… Ale zwróć uwagę, że zamiary miałem pokojowe. Bo ja zwykle nie krzywdzę zwierząt.
– Pokojowe, akurat. To dlaczego ich nie wcieliłeś w życie?
– Próbowałem. Ale Maladorn zaczął opowiadać jakieś głupoty…
– Głupoty?
– Zgadza się. Bo powiedziałem mu, że jego egzystencja nie ma sensu, więc jest biedronką i go nie ma. A on stwierdził, że jestem w błędzie, bo… Jest, więc myśli? Jakoś tak.
– Raczej myśli, więc jest. Aczkolwiek twoja wersja tworzy interesujący paradoks. Bo z punktu widzenia logiki oznaczałoby to, że mógłby myśleć, a nie istnieć.
– Nie byłoby to najgorsze rozwiązanie.
– Dla mnie na pewno. Może w końcu mógłbym się wyspać… Chociaż tak właściwie to wiem, po co on istnieje.
– Tak?
– Żebyś ty miał jakiś cel życiowy w długie, bezsenne noce…
– Jak możesz, braciszku? Mój cel życiowy łączyć z Maladornem? Idę stąd, bo mnie obrażasz.
– A idź, droga wolna.
– Pójdę. Tylko najpierw posłuchaj, co ma ci do powiedzenia starszy i bardziej doświadczony życiowo brat. Słuchasz? Sens życia to bzdura jakich mało. Bo skoro nawet Maladorn może go mieć, to ja dziękuję. Wolę żyć bez sensu, z dnia na dzień. I nie tracić czasu, na szukanie go jak dziury w całym…
– Mówiłem ci, żebyś nie pił wina tak łapczywie, prawda? Idź spać, bo sensu nie ma przede wszystkim twoja wypowiedź.
– Ma. Tylko nie pamiętam jaki. Więc idę. Dobranoc, braciszku. I niech ci się elfia krówka przyśni. Ot tak, bez sensu.

T.L. dnia Nie 22:09, 11 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz



– Maladorn jest biedronką?
– I przesadziłeś…
– Bo skoro ma taki sam cel życiowy… A to by znaczyło, że…
– Litości, Boromirze. Ja nie chcę tego słuchać…
– Jak go rozsmaruję po bruku, to wypłynie z niego taki śmieszny pomarańczowy płyn, a skrzydełka się pozaginają i kropki nie będą już symetryczne. A później będzie mu można wyrwać czułki…
– Oddawaj to wino!
– Spokojnie, braciszku. Ja tylko przeprowadzam analizę anatomiczną. Sam zawsze mnie zachęcasz do poszerzania wiedzy.
– Stworzyłem potwora…
– Dramatyzujesz. Prawdziwym potworem można nazwać wielką biedronkę włóczącą się po ulicach…


Kwiiiik!!! Zabiłaś mnie! Na amen! Wyobraziłam sobie właśnie gondorskiego rycerza w stroju biedronki, takim, jakie wkładają dzieci w karanwale. Kwiiiik!

Jeju, kocham Cię, Tinuś, toto jest przegenialne! I niech to starczy za cały komentrzarz! dnia Pon 18:57, 12 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz

– Naprawdę, Boromirze… A po co w ogóle istnieją ludzie?
– Żebym miał kim rządzić?

Moje. Ukochane. Zaklepane. Zaplute. Love love love XD <3 dnia Śro 1:40, 06 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
MOJE!!

KOCHAM TO!!!
Tin kocham cię, wspaniale piszesz, to jest po prostu przecudne, nie mam pojęcia skąd ty to wszystko bierzesz, ale twoje teksty są po prostu wspaniałe...Nawet nie mam pojęcia co napisać, żeby komentarz był jako tako sensowny...

Tinuś jeszcze raz mówię, że to jest świetne.

EDIT: Oczekuję na jeszcze więcej takich świetnych tekstów.



Wolę żyć bez sensu, z dnia na dzień. I nie tracić czasu, na szukanie go jak dziury w całym…
Właściwe.

Wspaniałe, jak zawsze, Słoneczko <3 dnia Pon 17:36, 12 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz

– Naprawdę, Boromirze… A po co w ogóle istnieją ludzie?
– Żebym miał kim rządzić?

– Ale to też nie pasuje do Maladorna! Co on niby umila? Jak? Nieestetyczne toto zupełnie, a co się odezwie, to tylko wszystkich zdenerwuje…
– Przy czym wszyscy oznaczają tutaj ciebie, rozumiem. I znowu używasz zaimka rodzaju nijakiego.
– Bo on jest nijaki! Jakby nie był, to dałoby się odnaleźć cel jego istnienia. A tak? Zupełnie bez sensu!

– Nie przesadzę, nie martw się. Przecież wiesz, że mam…
– Nie lubię, kiedy urywasz z taką miną. Co znowu wymyśliłeś?
– Maladorn jest biedronką?
– I przesadziłeś…

– Zgadza się. Bo powiedziałem mu, że jego egzystencja nie ma sensu, więc jest biedronką i go nie ma. A on stwierdził, że jestem w błędzie, bo… Jest, więc myśli? Jakoś tak.
– Raczej myśli, więc jest. Aczkolwiek twoja wersja tworzy interesujący paradoks. Bo z punktu widzenia logiki oznaczałoby to, że mógłby myśleć, a nie istnieć.


KWIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIK!

To jest za dobre, wiesz? To nie powinno wisieć na forum, z tego powinno się zrobić scenariusz teatralny, albo chociaż popodstawiać inne imiona i wpleść do książki, a tą książkę wydać... Ja nie żartuję. JA TU CIERPIĘ Bo łzy mi lecą ze śmiechu, przepona boli jak cholera, a jednocześnie mam ochotę cię zabić z zazdrości, tylko po to, by nie móc żyć ze świadomością, że zabiłam geniusz i móc w spokoju rozsmarować się na bruku... Najlepiej z wysokości trzydziestu metrów.

Tin, wali mi jak nie wiem i w ogóle nie ogarniam, co się dzieje z moim mózgiem, ale kocham ten fik, zaraz go roześlę do wszystkich potencjalnie zainteresowanych (i tych niezainteresowanych też XD), bo to jest po prostu CU-DOW-NE.

love/hate, love/hate, love/hate....
dnia Nie 0:52, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz