, [M] I niech ci się trolle przyśnią ďťż

[M] I niech ci się trolle przyśnią

Kto tam jest w środku?
Powinnam pisać coś innego, a nie takie kretyńskie kretynizmy. Ale to wszystko przez Mik. Bo po co wydobywała "Wianek..." z zaświatów?
Pierwszy tekst w roku dedykowany, zgodnie z obietnicą, Lai.

I niech ci się trolle przyśnią

– Pssst! Śpisz, Faramirze?
– Jak mam spać, kiedy tak się wydzierasz?
– Nie marudź, braciszku. Skoro już nie śpisz, to lepiej dla ciebie. Inaczej musiałbym cię obudzić w mniej delikatny sposób.
– Nie wystarczy ci, że obudziłeś pół miasta, szamocząc się z drzwiami?
– Ja nie szamotałem się z żadnymi drzwiami, tylko…
– Tylko przypuściłeś na nie strategiczny szturm, wiem.
– Co ty dzisiaj taki kąśliwy?
– Nie jestem kąśliwy, tylko niewyspany. Albo natychmiast mi powiesz, o co chodzi, albo kładę się z powrotem spać.
– Bo widzisz, braciszku… Kiedy nad miastem lśni tyle gwiazd, a gorące powietrze pachnie deszczem, człowieka nachodzi czasem ochota, by wyrwać się z murów i skryć się wśród tej nocy, i, bo może się tak zdarzyć,…
– Przestań filozofować, bo o takiej godzinie nawet ja nie mam ochoty na poezję, zwłaszcza w twoim wykonaniu. Umówiłeś się na potajemną schadzkę. I co dalej?
– Jaką schadzkę?! Ja tylko wyszedłem na spacer! Spotkałem ją zupełnym przypadkiem, a potem nie chciała dać mi spokoju i jakoś tak wyszło, że…
– Oszczędź mi szczegółów, błagam! Przejdź wreszcie do rzeczy.
– To wszystko przez Maladorna. Jakby nie miał nic lepszego do roboty, tylko się po nocy pustymi ulicami szwendać.
– Po nocy, kiedy nad miastem lśni tyle gwiazd, a gorące powietrze pachnie deszczem.
– To nie jest śmieszne! Nie przyszedłem tu wysłuchiwać twoich złośliwości!
– Przepraszam. Nie całkiem jednak rozumiem, w czym tkwi problem. Zdawało mi się, że już dawno zaprzestaliście z Maladornem tych dziecinnych wojen…?
– Wojen już zaprzestaliśmy, rzeczywiście. Ale on nie przepuści takiej okazji, żeby mnie ośmieszyć! Jutro pół miasta o niczym innym nie będzie mówić!
– Pogadają przez dwa dni i zapomną, jak o każdym skandalu. Nie przejmuj się tak.
– Oni zaponą, ale ojciec nie. Przecież on dostanie szału, jeśli się dowie.
– Co racja, to racja. Żyć ci nie da za coś takiego.
– Właśnie…
– Wyszykuje ci awanturę, jak nigdy.
– Właśnie…
– I zrobi wszystko, żeby ukrócić wszelkie twoje nocne eskapady.
– Właśnie…
– Pewnie nakaże jakiemuś strażnikowi cię śledzić.
– Właśnie…
– Albo w gniewie rzuci cię trollowi na pożarcie.
– Właśnie… Jakiemu trollowi?!
– Temu, którego Inela zamyka na noc w kuchni, żeby nikt jej się tam nie kręcił. Nie wiedziałeś?
– Bardzo śmieszne. Widzę, że doskonale się bawisz moim kosztem.
– Przepraszam. Teraz już na poważnie – cóż ja mogę ci poradzić? Wplątałeś się w niezłą aferę i sam musisz ponieść jej konsekwencje. Gdybyś czasem mnie posłuchał i bardziej uważał na to, z kim, a przede wszystkim gdzie się spotykasz, to może…
– Przestań mi prawić morały! Wymyśliłbyś lepiej, jakieś wyjście z sytuacji.
– Tłumaczę przecież, że tym razem sam musisz rozwiązać swój problem. Ja idę spać. Dobranoc.
– Przykro mi, braciszku, ale tylko ci się wydaje, że to jest mój problem.
– Ciekawy jestem, dlaczego.
– Dlatego, młody człowieku, że fakt, iż twój brat popełnia błąd, nie oznacza jeszcze, że masz się temu biernie przyglądać. Dlaczego nie zrobiłeś nic, żeby zapobiec temu skandalowi? Czy mógłbyś choć raz w życiu wykazać się odrobiną…
– Doskonale udajesz ojca, ale daruj już sobie te popisy aktorskie. O niczym nie miałem pojęcia, nic nie wiedziałem, gdyż – jak każdy normalny człowiek o tej porze – spałem.
– Jak to nie wiedziałeś? Przecież opowiedziałem ci o swoich planach, zanim wyszedłem.
– Nie powiesz mu tego!
– A chcesz się przekonać?
– Zwariuję przez ciebie. Dobrze. Chodźmy do kuchni.
– Do kuchni? Po co?
– Żeby wypuścić trolla i nastraszyć nim Maladorna.
– Kretyn.
– Muszę się napić herbaty, bo inaczej zasnę, zanim zdążę zacząć się zastanawiać nad czymkolwiek.
***

– Przestań myszkować po tych szafkach, Boromirze, i siadaj. Mieliśmy myśleć, co zrobić z Maladornem, pamiętasz?
– Już idę, nie denerwuj się, braciszku…
– Wcale się nie denerwuję, tylko uważam, że…
– Patrz, co znalazłem!
– Zostaw to wino! To pewnie do jutrzejszej pieczeni. Inela się wścieknie, jak się dowie.
– I napuści na mnie trolla, tak? Nie przesadzaj. Wypiję tylko kieliszek, nawet nie zauważy.
– Jasne.
– Coś sugerujesz?
– Tak, że znam cię nie od dziś. Nieważne. Wracając do Maladorna…
– Kogo?
– Boromirze!
– Przepraszam. Zamieniam się w słuch.
– Próbowałeś w ogóle z nim porozmawiać? Może wystarczy go poprosić, żeby zachował tę wiedzę dla siebie?
– Żartujesz?! Wtedy wiedziałoby o tym nie pół, a całe miasto.
– Racja. Tylu upokorzeń łatwo się nie zapomina.
– Jakich upokorzeń? Sam się o to prosił! Nigdy nie spotkałaby go z mojej strony krzywda, gdyby…
– Gdyby nie fakt, że w ogóle istnieje.
– Nie to chciałem powiedzieć.
– Ale to miałeś na myśli. Przejdźmy w końcu do rzeczy, co? Skoro ten most dawno za sobą spaliłeś…
– Ja nie spaliłem żadnego mostu, tylko...
– Posłuchasz wreszcie, co mam do powiedzenia?
– Przecież cały czas słucham.
– Nie, nie słuchasz. Dolewasz sobie wina.
– Nie zrzędź, braciszku. Ja po prostu poprawiam swoją koncentrację, żeby w pełni docenić genialność twojego planu.
– Nie, ja tego nie wytrzymam. Sam sobie wymyślaj genialne plany.
– Dokąd idziesz? Faramirze? Faramirze! Czekaj! Żartowałem tylko…
– Niech ci będzie. Ale jeszcze słowo, a naprawdę zostaniesz tu sam.
– Oczywiście. Więc co proponujesz?
– Skoro ty nie możesz, to ja z nim porozmawiam. Spróbuję go jakoś przekonać, żeby dochował tajemnicy…
– Oj, Faramirze, Faramirze… Młody jesteś i naiwny. Nie rozumiesz jeszcze, że Maladorn nie chce żadnych układów, tylko mojej krwi?
– To mu ją zanieś w tej butelce po winie, którą zaraz opróżnisz, i będziesz miał spokój.
– Nie wyzłośliwiaj się, tylko myśl, co robić! Bo musimy działać!
– Działać?
– Działać.
– Niby jak?
– Nie wiem. Przecież o to właśnie cię pytam. Moja inwencja się skończyła, po tym, jak nie udało mi się wyzwać Maladorna na pojedynek w tamtej uliczce…
– Nalej mi też tego wina.
– O nie, braciszku! Ja nie rozpijam nieletnich. Gdyby ojciec się dowiedział…
– Nie strasz mnie ojcem, tylko daj tę butelkę. Na trzeźwo tej rozmowy nie zniosę.
***

– To już ustaliliśmy. Ale pytam po raz trzeci chyba – co zrobisz, kiedy już tam wejdziesz?
– Nie wiem. Coś się wymyśli.
– Co proszę?!
– Nie wiem. Coś się wymyśli. Mówiłem, że nie powinieneś tego wina pić. Już masz problemy ze słuchem…
– Nie wierzę. Po prostu nie wierzę! Czyś ty oszalał, Boromirze?
– Ty się o moje zdrowie psychiczne nie martw, tylko o zdrowie fizyczne Maladorna, bo zaraz może się pogorszyć.
– Nawet tak nie żartuj.
– Mówiłem poważnie. Śmiertelnie poważnie.
– Boromirze!
– Nie denerwuj się, braciszku. Podsadź mnie lepiej do tego okna i pilnuj, żeby nikt niczego nie zauważył.
– Biorąc pod uwagę twoje plany, to, czy ktoś coś zauważy, to tylko kwestia czasu.
– Jakie plany?
– Właśnie – jakie plany?
– A żebym ja to wiedział…
***

– Gratuluję! Po prostu brawo! Lepiej załatwić tego nie mogłeś!
– Czemu się tak denerwujesz, braciszku? Przecież zdążyliśmy uciec. Ciebie może nawet nie zauważyli.
– Już ci tłumaczę, czemu się denerwuję. Mój brat w środku nocy wszedł przez okno do sypialni jednego z najbardziej wpływowych ludzi w tym mieście, po czym wziął ze stołu wazon i wylał jego zawartość rzeczonemu człowiekowi na głowę. Jakby tego było mało, sterczał tam akurat tak długo, by zostać rozpoznanym. Coś pominąłem?
– Nie. Jak zawsze jesteś doskonale precyzyjny.
– A ty podejrzanie wesoły. Czy do ciebie nie dociera, jakie piekło rozpęta jutro ojciec Maladorna?
– Co ty dziś taki nerwowy, braciszku? Może napij się jeszcze wina na uspokojenie, co?
– Nie jestem nerwowy, tylko niewyspany. Ale daj to wino.
– Proszę bardzo. A nim się nie przejmuj. Nie odważy się mnie tknąć. Zresztą nawet, gdyby się odważył, to ojciec zahamuje jego zapędy.
– Chyba, że wcześniej dowie się, jakie były motywy twojego działania.
– O tym nie pomyślałem. Co my teraz zrobimy?
– My?
– Tak, my! Chyba nie masz zamiaru w takim momencie iść spać?
– Nie. Nie wiem, co ty zrobisz, ale ja będę się teraz zastanawiał, jakie kwiaty ci położyć na grobie.
– Bardzo śmieszne.
– To nie jest śmieszne. To jest tragiczne. Jak w ogóle mogłeś pomylić komnaty?
– Obok siebie są. Źle policzyłem okna…
– A jakim cudem nie zorientowałeś się, że to nie Maladorn, a jego ojciec?
– Ciemno było…
– I co ty w ogóle miałeś zamiar zrobić tą wodą?
– Obudzić go. To chyba logiczne.
– Obudzić go… Nalej mi wina. Demoralizuję się przy tobie.
– Skończyło się, przykro mi.
– Po prostu pięknie! Jak Inela się dowie…
– To jeszcze pół biedy. Jak troll się dowie… Spokojnie, braciszku. Na strasznie ponuro się upiłeś.
– Nie jestem pijany, tylko niewyspany. Zresztą nieważne. Co w takim razie planujesz?
– Zdobędziemy nowe wino, podłożymy do szafki i po kłopocie.
– A skąd je weźmiesz?
– Najłatwiej by było z tajemnego zapasu ojca, ale jest noc, więc to zbyt ryzykowne. Pozostaje w związku z tym tylko pałacowa piwniczka. Wiesz, ta, do której mamy się nawet nie zbliżać.
– Tyle że ona jest zamknięta na klucz.
– A myślisz, że tajemny zapas nie jest? Chodź, braciszku, zdemoralizuję cię do końca.
***

– Podejrzanie łatwo otworzył się ten zamek…
– Ojciec za bardzo nam chyba ufa.
– Albo to tutaj trzymają trolla…
– Daj już spokój z tym trollem. Bierz wino i wracamy.
– Chwila, daj się rozejrzeć…
– Uważaj trochę! Zbudzisz pół miasta tymi hałasami.
– Tym razem to nie ja!
– Więc kto…?
– A na pewno chcesz wiedzieć?
***

– Pięknie! Po prostu pięknie! Jeszcze tego nam brakowało! Wypuściliśmy trolla, rozumiesz? Już po nas!
– Nalać ci wina?
– Miało być dla Ineli…
– A robi ci to teraz jakąś różnicę?
– W sumie nie. I tak nie żyjemy.
– Ja nie żyję.
– Słucham?
– To moja wina i ja muszę ponieść konsekwencje.
– Dzięki, ale nie sądzę, żeby ktoś cię pytał o zdanie w tej kwestii. Dokąd się wybierasz?
– Muszę zająć się tym trollem.
– Oszalałeś?! W tym stanie nawet orka nie pokonasz, co dopiero trolla… Siadaj i pij.
– Po co?
– Żeby ci głupie pomysły z głowy wywietrzały.
– Jakie znowu…?
– Cicho, ktoś idzie.
– A co panicze tu robią? No pięknie! To tam wielka afera, że ten paniczów znajomy włamał się do piwniczki, a panicze nie lepsi! Znikać mi stąd, ale to już! Niech się tylko pan Denethor o tym dowie…
***

– Ale ciągle nie rozumiem, co ten Maladorn tam robił…
– Przyszedł cię szantażować, ale cię nie znalazł, więc zaczął myszkować.
– I jak każda myszka trafił do piwnicy. Rozumiem. Ale szantażować…?
– Widocznie nie jest tak krwiożerczy, jak myślałeś.
– Niemożliwe. Musiał mieć jakieś ukryte zamiary… Najważniejsze, że teraz nikt mu nie uwierzy.
– Właśnie. A teraz powiedz mi – z tą dziewczyną to na poważnie?
– Zwariowałeś? Nawet teraz nie jestem na tyle pijany, żeby myśleć na poważnie o dziewczynach. Pozwól, że tym razem to ja, jak przystało na starszego brata, udzielę ci pouczenia moralnego. Branie dziewczyny na poważnie, to najgorsza rzecz, jaka może się przydarzyć. One są gorsze niż ojciec i Inela razem wzięci. Zrzędzą, marudzą i nie dają człowiekowi żyć. Śpisz, Faramirze?
– Uhm.
– A więc dobranoc, braciszku. I niech ci się trolle przyśnią.

T.L. dnia Nie 12:44, 12 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz



– Oj, Faramirze, Faramirze… Młody jesteś i naiwny. Nie rozumiesz jeszcze, że Maladorn nie chce żadnych układów, tylko mojej krwi?
– To mu ją zanieś w tej butelce po winie, którą zaraz opróżnisz, i będziesz miał spokój.

Pisałam już wcześniej, że podziwiam tą twoją niesamowitą lekkość poruszania się w tym fandomie. Wprowadzasz taki pocieszny nastrój do naszej namiastki tolkienowskiego świata i to w jakim tempie! Bo jeśli do napisana tego tekstu naprawdę tchnął cię wen nakarmiony przeze mnie, to jesteś szybka jak burza i biję pokłony! Warto wygrzebywać nawet i stare perełki ;)

Tylko znów mi coś nie gra z zakończeniem. Czegoś mi tu brakuje, i znów może nawet i jednego zdania. Możliwe, że trudno byłoby to ująć w konstrukcji wyłącznie dialogowej, to ciężka rzecz jest. Nie wiem, nie wiem. Ale jestem święcie przekonana, że niedługo i zakończenia będą mnie tak samo cieszyć jak reszta. Rozwijasz się bardzo szybko.

Oby wen znów rychło się pojawił.
Ściskam najmocniej jak się da!
Mika dnia Nie 2:00, 12 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
KWIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIK!!!!!!!!!!!!!!

Gdzie jest respirator?!?!

<rzężąc zakłada sobie maskę tlenową i wpełza do trumny>

Tin, takich rzeczy się nie robi na noc! xD O takiej porze to ja się powinnam wyciszać, a nie chichotać opętańczo xD

Kocham twoich gondorskich braci, kocham twój własny kanon, który konsekwentnie tworzysz, ale nade wszystko kocham twoje poczucie humoru i kapitalne DIALOGI, które według mnie są twoją najmocniejszą stroną i które tym razem dostały główną rolę :D Przypomniały mi się "Rozmowy Trumienne" Arien Halfelven, nie wiem czy je czytałaś, ale "Niech ci się..." bije je na głowę ;))

Całość genialnie mi się zgrała z "Zimą w Białym Mieście", bo tam Faramir i Boromir byli dziećmi, a tu już są prawie (albo i już) dorośli, ale pewne rzeczy się jak widać nie zmieniają xD Boromir wciąż "strategiczny" (hahah, szturm na drzwi xD) i nadal rywalizujący z Maladornem, a Faramir jest po prostu TWÓJ, czyli zdystansowany, inteligentny, ironiczny, figlarny, słowem - CHCĘ IŚĆ Z NIM DO ŁÓŻKA.

Pałacowa legenda o trollu, którego Inela zostawia na straży mnie po prostu rozwaliła, kocham takie smaczki, a gdy doszłam do tego jak obaj na rauszu opracowywali (i wykonali!) plan zemsty, to prawie spadłam z krzesła xD

Napisałabym coś jeszcze konstruktywnego, ale nie mam siły, powiem tylko, że musisz koniecznie to kontynuować, taka dialogowa forma jest świetna i na pewno lekko ci przychodzi :))

Dziękuję! <33

Ómarnięta Fay dnia Nie 2:12, 12 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
O Eru... to jest cudowne!!! Chichotałam jak głupia zamiast się uczyć ;p ściągasz mnie na złą drogę, Tin!
Dialogi są fantastyczne. Pełne humoru... ale nie do przesady. Jest w nich wszystko co powinno być i jednocześnie napisane są tak lekko, że nawet się człowiek nie zorientuje, jak wpada w nie po uszy. ( wiem coś na ten temat... miałam tego nie czytać, żeby się nie odciągać od podręczników. Al nie żałuję ) Poza tym ogromnym plusem ( ogrooooomnym) jest to, że nawet pomimo braku tekstu ciągłego wiadomo o co chodzi. W tym momencie mówię: czapki z głów, drogi panie. Oto moja dialogowa bogini!
Boromir + Faramir = moje wielkie uwielbienie ;D perełek nie będę wypisywać bo miejsca zabraknie.

Fay <rzuca się z impetem na Faramira, przygniatając go swoim skromnym ciężarem do ziemi> MÓJ CI ON!!! <3

Czekam na kolejne chwile z życia moich ukochanych braci ^^
Sol <która została skutecznie sFaramirzona, przez co musi przepraszać na kolanach Haldira>



Fay <rzuca się z impetem na Faramira, przygniatając go swoim skromnym ciężarem do ziemi> MÓJ CI ON!!! <3
– Oni zaponą, ale ojciec nie.

Zjadło "n" ;)

<odchodzi triumfalnie, ciągnąc Faramira za sobą> dnia Pon 0:05, 13 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy

Zjadło "n"

Zjadło "m", moja droga ;p
Kolejne arcydziełko Ci wyszło. Przeczytałam kilka dni temu, ale jakoś nie zostawiłam komentarza, więc nadrabiam. Uwielbiam Faramira i Boromira w Twoim wykonaniu. Poza tym wbrew pozorom nie jest wcale łatwo napisać tekst składający się z samego dialogu, a jednocześnie zrozumiały, przejrzysty i zorganizowany. A Tobie się to udaje po mistrzowsku! Poza tym kilka 'kwiatków' wrzuciło mnie na powrót do tylko co opuszczonej trumienki XD Na przykład opinia Boromira o kobietach. A końcówka to już wogóle mnie rozłożyła na łopatki. A niech Cię trolle, ty geniuszu!
DZIĘĘĘKUJĘĘĘĘ za dedykację <333
Eru, wielbię to. Ja to serio wielbię. Serio serio serio. I nie jestem konstruktywna, ja wiem. Ale ja to wielbię. Wielbię. I kiedy dziewczyny nie widzą to sobie kradnę Faramira, ale na co dzień mam Gimlego i Legolasa, więc mi starcza, ale I TAK PLATONICZNYM UCZUCIEM BĘDĘ FARAMIRA WIELBIĆ.

Czy wspominałam już, że to wielbię? I że wielbię Ciebie? I że wielbię Faramira? I że wielbię Twój Gondor? I że wielbię wszystko, co napiszesz? Nie? To Ci mówię, że ja to wszystko wielbię~!

– Nie strasz mnie ojcem, tylko daj tę butelkę. Na trzeźwo tej rozmowy nie zniosę.

Otóż to. Twój Boromir jest, hmm, uciążliwy. A Faramir ma anielską cierpliwość, chwała mu za to. Za to o Maladornie to można by dowcipy układać jak o Wąchocku xDDD <swoją drogą, może się pokusisz?>

A troll jest wisienką. Moja wyobraźnia podsuwa mi dwóch młokosów ścigających po domu trollidło. Z dużą ilością podkradzonego wina XD

Leciutko się czyta. Masz smykałkę do tych dialogowych tekstów, wszystko da się ogarnąć na podstawie samych wypowiedzi. I jest zdecydowanie wesoło