, [M] Do młodych ďťż

[M] Do młodych

Kto tam jest w środku?
Bo skoro już tak poetycko tymi tytułami lecimy...

Fayerce, z okazji urodzin.

Do młodych

– Pssst! Śpisz, Faramirze?
– Usiłuję. Ale zaczyna do mnie docierać, że po raz kolejny nie będzie mi to dane.
– To porzuć te daremne próby i lepiej mnie posłuchaj.
– A nie możemy poczekać z tym do rana?
– Nie. Proszę, braciszku, skoncentruj się. To tylko jedno krótkie pytanie. Już? Gotowy?
– Powiedzmy.
– Czy uważasz, że zachowuję się zbyt niedojrzale jak na mój wiek i pozycję społeczną?
– Co takiego?!
– A widzisz – jednak mnie nie słuchasz.
– Słucham, tylko chyba zaczynam mieć omamy z braku snu. Mógłbyś powtórzyć?
– Zapytałem, czy uważasz, że zachowuję się zbyt niedojrzale jak na mój wiek i pozycję społeczną.
– Czyli jednak się nie przesłyszałem.
– Świetnie. To teraz tylko odpowiedz i będziesz mógł się z powrotem położyć spać.
– Może bym i w to uwierzył, gdybym znał cię trochę krócej. Czy naprawdę, skoro wytrzymałeś bez tej wiedzy tyle lat, nie mogłeś poczekać jeszcze paru godzin?
– Nie. To sprawa na tyle ważna, że nie można jej odkładać.
– Zwykle, kiedy tak mówisz, okazuje się, że wplątałeś się w poważne tarapaty. Zaczynam się bać.
– Nie masz czego. Nic nie zrobiłem, słowo. Chociaż…
– Teraz to już naprawdę się boję. Chociaż co?!
– Nic takiego. To była tylko mała sprzeczka. I tylko trochę krwi na bruku. Zresztą to nie była moja wina!
– A czyja w takim razie?
– To wszystko przez Maladorna.
– To powinno być pytanie retoryczne. A co to wszystko ma wspólnego z twoim brakiem dorosłości?
– Z ewentualnym brakiem dorosłości!
– Powiedzmy. Więc?
– Bo widzisz, braciszku…
– Wersja skrócona, Boromirze, błagam…
– Jak wolisz. Chodzi po prostu o to, że ja szedłem sobie spokojnie, a tu nagle napatoczył się Maladorn. Wyzwałem go na pojedynek, bo nie mogłem przecież pozwolić, żeby tak bezkarnie mnie szpiegował, drań bezczelny. A on mi na to właśnie, że zachowuję się zbyt niedojrzale jak na mój wiek i pozycję społeczną. I że powinienem wreszcie wydorośleć.
– A ty…?
– Przyłożyłem mu w nos.
– A tak. Przecież to jedyna racjonalna reakcja na oskarżenie o infantylne zachowanie.
– A co ty dziś taki przemądrzały jesteś, braciszku? Zaczynasz mówić jak…
– Nie jestem przemądrzały, tylko niewyspany.
– Faktycznie. To też już powinno być to pytanie… Jak mu tam?
– Retoryczne. Mogę w końcu iść spać?
– Nie. Najpierw mi odpowiedz.
– Na co?
– Na pytanie, z którym do ciebie przyszedłem.
– Czy Maladorn miał rację?
– Zgadza się.
– Trochę miał. Dobranoc.
– I ty, zdrajco, przeciwko mnie?! Wstawaj natychmiast i…
– Opanuj się. Boromirze! Daj mi spokój! Miałem ci tylko odpowiedzieć i zrobiłem to, więc…
– Ale nie tak miałeś odpowiedzieć!
– O tym, że odpowiedź jest z góry ustalona, nie raczyłeś mnie poinformować. Sugerowałbym zatem, żebyś…
– To ty nie raczyłeś zapytać. Sugerowałbym zatem, żebyś zwlekł się z łóżka i pomógł mi rozwiązać problem, który wynikł z naszej rozmowy.
– W jaki sposób? Obawiam się, że w twoim przypadku nic już się nie da zrobić.
– Nie dramatyzuj, braciszku, tylko powiedz mi, jak w takim razie powinien się twoim zdaniem zachowywać dojrzały człowiek.
– Poważnie, odpowiedzialnie i rozsądnie. Wystarczy?
– Nie. To mi w żaden sposób nie pomaga. Poproszę o konkrety. Co powinni twoim zdaniem robić dorośli ludzie, a czego nie? Co im wolno, czego nie wolno?
– Litości, Boromirze. Jest środek nocy, ta rozmowa naprawdę mogłaby zaczekać do rana. Poza tym wydaje mi się, że mógłbyś znaleźć bardziej kompetentnego w tej kwestii dyskutanta. Sam mi wciąż powtarzasz, że jestem jeszcze dzieciakiem, więc skąd mam niby wiedzieć?
– Spodziewałem się takiej odpowiedzi i zawczasu przygotowałem swoją listę, która ułatwi ci zadanie. Musisz tylko zweryfikować moje przemyślenia, zgoda?
– Pewnie jeszcze pożałuję tej decyzji, ale zgoda. Jaki jest pierwszy punkt na tej liście?
– Dorośli ludzie piją alkohol.
– Czemu ja od początku czułem, że tak to się skończy?
***

– Czy możemy już uznać, że realizację tego zadania masz za sobą i przejść w końcu do punktu drugiego?
– Za chwilę. Nie gorączkuj się, braciszku.
– Mówię poważnie, Boromirze. Zostaw już tę butelkę. Nadużywanie wina zdecydowanie nie jest objawem dojrzałości.
– Jak to nie? Przecież ty prawie nic nie pijesz, a skoro nie jesteś dorosły…
– To nie ma nic do rzeczy. Przestań błaznować.
– Spokojnie, Faramirze, nie denerwuj się. Chcesz znać punkt drugi? Proszę bardzo!
– Ta dramatyczna pauza budzi we mnie jak najgorsze przeczucia.
– Niesłusznie. Zamyśliłem się tylko. Już mówię. A więc… Dorośli ludzie mają żony.
– Ach tak. I może mi jeszcze powiesz, że zamierzasz zrealizować również ten punkt?
– Faktycznie, nie do końca mi się to podoba. Ale…
– Cóż za niespodzianka…
– Ale stwierdziłem, że dorastanie można potraktować jako proces, prawda? W związku z tym mogę je spokojnie rozciągnąć w czasie i na razie zająć się etapem poszukiwania odpowiedniej kandydatki i ewentualnych negocjacji z ojcem.
– Wygodna teoria. Jak się domyślam poczyniłeś już odpowiednie kroki, by wprowadzić ją w życie.
– Tak jakby.
– A gdybyś spróbował dorzucić kilka szczegółów?
– Nie spodobałyby ci się. Co przypomniało mi, że będziesz musiał jutro mi pomóc w udobruchaniu Marieli.
– Dlaczego?
– Bo jej też się nie spodobały.
***

– Odstaw już tę butelkę, proszę cię. Jeśli nie ze względu na swoją dorosłość, to na moją nieletniość…
– Nie marudź, braciszku. Nalać ci?
– Nie, dziękuję. Powiedz lepiej, co masz dalej na tej swojej liście, bo jak na razie omówiliśmy zaledwie cztery punkty.
– To teraz dodamy do tego piąty. Dorośli ludzie bronią honoru – swojego i innych osób. Zgodzisz się ze mną?
– Ciężko się nie zgodzić. Chociaż mam dziwne przeczucie, że twoja interpretacja tej zasady wcale mi nie przypadnie do gustu.
– Moja interpretacja jest bardzo prosta. I nawet zacząłem już wprowadzać ją w życie.
– Chyba podejrzewam, o co chodzi. Ale dobrze, mów. W jaki sposób?
– Rozsmarowując krew Maladorna po bruku.
– Zmieniłem zdanie. Nalej mi tego wina.
***

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdybyś nie zajmował się bez przerwy tą butelką, nasza dyskusja była by dużo bardziej efektywna?
– Ale mniej efektowna. Nie zrzędź, braciszku, już niewiele nam zostało.
– Niewiele to zostało mojej cierpliwości. Ale dobrze, zamieniam się w słuch.
– Świetnie. Punkt trzydziesty drugi. Dorośli ludzie nie kładą się wcześnie spać. I ten akurat punkt, zechciej zwrócić uwagę, wypełniam doskonale.
– Powiedziałbym, że to kwestia dyskusyjna.
– A to niby czemu?
– Bo skłonny jestem stwierdzić, że nad ranem to jednak dość wcześnie. Mógłbyś w końcu skończyć te bzdury?
***

– I to by było właściwie na tyle. Co sądzisz o moich przemyśleniach, Faramirze?
– Sądzę, że to wyjątkowo kiepski pretekst, żeby się napić wina.
– Jak możesz? Przecież ja mówię poważnie!
– To niedobrze, bo te twoje przemyślenia niewiele mają wspólnego z dorosłością.
– A co się twoim zdaniem nie zgadza?
– Wszystko. Choćby to, że dorośli ludzie nie włóczą się nocami po ulicach.
– Nieprawda. To dzieci się nie włóczą, bo to dla nich zbyt niebezpieczne. Zresztą ja się nie włóczę, ja się majestatycznie przechadzam.
– I taktycznie wycofujesz, wiem. Ale dorośli ludzie nie rzucają się też z pięściami na przypadkowo spotkanych przechodniów.
– Nie na przypadkowych przechodniów, tylko na Maladorna. To zasadnicza różnica.
– A przede wszystkim dorośli ludzie nie wymykają się co chwilę do kuchni na wino.
– Bo wiedzą już, że w kuchni czyha troll Ineli. Daj spokój, braciszku! To, o czym mówisz, nazywa się starość, a nie dorosłość. A ja, mimo że dorosły, jestem wciąż młody. Albo mimo że młody, jestem już dorosły…
– A to, co ty robisz, nazywa się alkoholizm. Oddaj tę butelkę. To jest właśnie twój problem, wiesz? Że wiążesz dorosłość z wiekiem, a nie z postawą życiową.
– Postawę życiową to zaraz zaprezentuje Maladorn. Pełzającą.
– A ty dokąd? I co chcesz zrobić?
– Wytłumaczyć mu, że jestem dorosły, oczywiście.
– Nie ma mowy, w takim stanie nigdzie nie pójdziesz. Porozmawiasz z nim rano.
– Nie marudź, braciszku, nie chcę czekać. Na starość będę miał na to czas, nie teraz. Jest przecież nawet taka metafora, że młodość się musi… Jak to szło?
– Wyszumieć. To jest przysłowie, a nie metafora.
– Wyszumieć? Na pewno?
– Na pewno.
– Jak liść na drzewie? I jak za długo szumi, to żółknie, marszczy się i spada na ziemię. A potem przykrywa ją śnieg i wszyscy o niej zapominają. Chyba że jakiś dzieciak zerwie ją wcześniej z drzewa, zasuszy i będzie stała w dzbanku jak taka…
– I teraz to już jest metafora. Nawet dość interesująca, ale nie ciągnij jej dalej. Bo zmierza w dziwnym kierunku. Zresztą miałeś się zajmować dorosłością, a nie młodością.
– Kiedy dorosłość to takie wielkie nic… Nawet w tych wierszach, które ciągle czytasz, nic o niej nie ma. A o młodości – bez przerwy! Że to płomień! Że prawda! I jeszcze w tym wierszu, co ten… I ta skorupa… I że ta młodość…
– Daje skrzydła.
– O, właśnie! Hmm. W sensie że…?
– Nie. Zdecydowanie nie w tym sensie. Oddawaj to wino.
***

– Ha! Teraz już będzie wiedział, co oznacza zadzierać z dorosłymi ludźmi! Na drugi raz się może zastanowi…
– Zastanowi, czy w ogóle wychodzić z domu chyba.
– Naprawdę przesadzasz, braciszku. Nic mu prawie nie zrobiłem. I zauważ, że zgodnie z twoją sugestią nie rzuciłem się na niego z pięściami.
– Tylko z mieczem. Gratuluję postępu.
– Marudny jesteś.
– A ty pijany. Idź spać, Boromirze, proszę cię.
– Dobrze, pójdę. Ale najpierw posłuchaj, co powie ci dojrzały i odpowiedzialny brat. Uważasz? Dorosłość jest przereklamowana. Bo w sumie niczego nie zmienia, a tylko człowiek się nagłowi bez sensu. Lepiej więc podzielić życie raczej na młodość i starość. Bo młodość nie wyznacza dziwacznych reguł o wielu interpretacjach, tylko mówi po prostu – bądź sobą. I rozsmarowuj, co chcesz, po bruku.
– Zaczynasz bredzić, zdajesz sobie z tego sprawę?
– Może trochę. Więc idę. Dobranoc, braciszku. I niech ci się młodość przyśni, która nakrywa dorosłość skrzydłem. I szumi.

T.L. dnia Sob 22:36, 06 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz




– A ty…?
– Przyłożyłem mu w nos.
– A tak. Przecież to jedyna racjonalna reakcja na oskarżenie o infantylne zachowanie.

– To teraz dodamy do tego piąty. Dorośli ludzie bronią honoru – swojego i innych osób. Zgodzisz się ze mną?
– Ciężko się nie zgodzić. Chociaż mam dziwne przeczucie, że twoja interpretacja tej zasady wcale mi nie przypadnie do gustu.
– Moja interpretacja jest bardzo prosta. I nawet zacząłem już wprowadzać ją w życie.
– Chyba podejrzewam, o co chodzi. Ale dobrze, mów. W jaki sposób?
– Rozsmarowując krew Maladorna po bruku.
– Zmieniłem zdanie. Nalej mi tego wina.

– A to, co ty robisz, nazywa się alkoholizm. Oddaj tę butelkę. To jest właśnie twój problem, wiesz? Że wiążesz dorosłość z wiekiem, a nie z postawą życiową.
– Postawę życiową to zaraz zaprezentuje Maladorn. Pełzającą.

– Kiedy dorosłość to takie wielkie nic…
– Ha! Teraz już będzie wiedział, co oznacza zadzierać z dorosłymi ludźmi! Na drugi raz się może zastanowi…
– Zastanowi, czy w ogóle wychodzić z domu chyba.
– Naprawdę przesadzasz, braciszku. Nic mu prawie nie zrobiłem. I zauważ, że zgodnie z twoją sugestią nie rzuciłem się na niego z pięściami.
– Tylko z mieczem. Gratuluję postępu.

Rany, jak ja kocham te ich dialogi!

Tinuś, jesteś mistrzem i moim guru. Nie wiem jak to robisz, ale czytając jedynie samą rozmowę mam też przed oczami mimikę braci, ton, w jakim wypowiadają swoje kwestie...

I ten tekst jest taki uroczy i ciepły, i mądry, i zabawny, i pocieszający...! Taka cudowna szpileczka, która przekłuwa to całe nadęcie wokół pojęcia dorosłości.

Aż nie mogę uwierzyć, że dostałam coś tak genialnego na urodziny *.* Dziękuję jeszcze raz!!! I przepraszam ogromnie, bo chciałam ci dać tu jakiś konstruktywny komentarz, który natchnąłby twojego Wena, ale po ponownej lekturze moja elokwencja skurczyła się do poziomu "Awwwwwwwwwwwww!". I tak cud, że udało mi się te kilka zdań sklecić xDD

Kocham, kocham, kocham <3333 dnia Śro 22:35, 16 Sty 2013, w całości zmieniany 4 razy

Zresztą ja się nie włóczę, ja się majestatycznie przechadzam.

IDEALNE XDDDD dnia Sob 17:47, 22 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz

– Dorośli ludzie piją alkohol.
– Czemu ja od początku czułem, że tak to się skończy?

Zresztą ja się nie włóczę, ja się majestatycznie przechadzam.
To, o czym mówisz, nazywa się starość, a nie dorosłość. A ja, mimo że dorosły, jestem wciąż młody. Albo mimo że młody, jestem już dorosły…
– A to, co ty robisz, nazywa się alkoholizm. Oddaj tę butelkę. To jest właśnie twój problem, wiesz? Że wiążesz dorosłość z wiekiem, a nie z postawą życiową.
– Postawę życiową to zaraz zaprezentuje Maladorn. Pełzającą.

– Nie marudź, braciszku, nie chcę czekać. Na starość będę miał na to czas, nie teraz. Jest przecież nawet taka metafora, że młodość się musi… Jak to szło?
– Wyszumieć. To jest przysłowie, a nie metafora.
– Wyszumieć? Na pewno?
– Na pewno.
– Jak liść na drzewie? I jak za długo szumi, to żółknie, marszczy się i spada na ziemię. A potem przykrywa ją śnieg i wszyscy o niej zapominają. Chyba że jakiś dzieciak zerwie ją wcześniej z drzewa, zasuszy i będzie stała w dzbanku jak taka…

– Kiedy dorosłość to takie wielkie nic… Nawet w tych wierszach, które ciągle czytasz, nic o niej nie ma. A o młodości – bez przerwy! Że to płomień! Że prawda! I jeszcze w tym wierszu, co ten… I ta skorupa… I że ta młodość…
– Daje skrzydła.

Ale najpierw posłuchaj, co powie ci dojrzały i odpowiedzialny brat. Uważasz? Dorosłość jest przereklamowana. Bo w sumie niczego nie zmienia, a tylko człowiek się nagłowi bez sensu. Lepiej więc podzielić życie raczej na młodość i starość. Bo młodość nie wyznacza dziwacznych reguł o wielu interpretacjach, tylko mówi po prostu – bądź sobą. I rozsmarowuj, co chcesz, po bruku.

A te trzy powyższe cytaty to już szczyt geniuszu, bo dodają temu niby parodiowo-komicznemu tekstowi takiej głębi, komedia nagle staje się taka słodko-gorzka. I taka prawdziwa.

Podsumowując, zazdroszczę Fay prezentu i tak na wszelki wypadek informuję, że ja mam urodziny 7 listopada


Cudowne i wspaniałe, jak zawsze xD
Ottiś, masz szczęście, listopad to już zaraz-zaraz, ja dopiero 20-tego maja
Nie jestem w stanie skomentować konstruktywnie x3 Te metaforoprzysłowia są wspaniałe. I to rozbudowane porównanie Boromira z tym liściem - zakochałam się x3
Ach, no i miałam zapytać wcześniej - w jakim wieku są "twoi" bracia? Bo jakoś nie mogę utrafić, żeby logicznie pasowało i do Faramira i do Boromira xD

– Usiłuję. Ale zaczyna do mnie docierać, że po raz kolejny nie będzie mi to dane.
– To porzuć te daremne próby i lepiej mnie posłuchaj.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdybyś nie zajmował się bez przerwy tą butelką, nasza dyskusja była by dużo bardziej efektywna?
– Ale mniej efektowna.

Zresztą ja się nie włóczę, ja się majestatycznie przechadzam.

No i cały ostatni 'akapit'!

Dobrze, przejdę do tej 'konstruktywnej' części... Tin, jak zwykle powalasz na kolana swoją wersją Braci. Według mnie powinnaś ją gdzieś opatentować i mieć do nich prawo na wyłączność ;] Pomimo swej płynnej kanoniczności bliższej odbieganiu od oryginału niż czemukolwiek innemu są oni w pełni akceptowalni w każdym tekście. No i naturalnie co trochę poruszają we właściwy sobie sposób ważne dla wszystkich tematy (choćby problem rozsmarowywania ludzi po bruku), wywołując w czytelnikach nie tylko delikatny uśmiech, ale i niekontrolowany rechot i spadanie z krzeseł. Zwłaszcza to ostanie, jeśli mam być szczera... Czego oczywiście nie mam autorce za złe. Co do tego odcinka (bo to niewątpliwie już jest odcinkowa seria)... Pięknie to wszystko ujęłaś, Tin. Okropnie podoba mi się to 'dorastanie' Boromira. Albo raczej jego brak. Świetnie wykorzystałaś najczęstsze błędy młodości i wręcz idealnie ujęłaś je w tym tekście. Przy okazji, jak już zauważyła Ottiś, cały tekst faktycznie nabiera głębszego dna przy tych zestawieniach młodości i czasu po niej. Cudne, po prostu cudne, Tin.
Tinuś, to jest... to jest... chlip, chlip, cudne *______* ja wiem, że komentarze powinny być konstruktywne itp.itd. Ale jak czytam taką perełkę, to po prostu nie mogę. Nawet nie chce mi się cytować najlepszych fragmentów - bo wszystkie są najlepsze uwielbiam lekkość Twoich dialogów. Są takie... naturalne. I nie będę się rozpływać nad cudownością, wspaniałością idealnością braci... bo robię to pod każdym 'odcinkiem', a nie chcę być monotematyczna ;p ale Ty doskonale wesz, że ich wielbię <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
3333333333333333333333333333333333333333333
333333333333333333333333333333333333333333333333
3333333333333333333333333333333333333333333333333
3333333333333333333333333333333333333333333333333333 dnia Śro 18:51, 10 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Za niedługo dodam komentarz, a na razie zajmuję miejsce, chociaż chyba jestem ostatnia...

EDIT: Tinuś to jest piękne.
Coraz bardziej zaczynam się czuć jakbym oglądała jakiś serial...

Znów się zwijałam ze śmiechu, no i wiedz Tinuś, że z niecierpliwością czekam na 'kolejny odcinek'.

Hmmm...jejku znów mam pełno nauki...W każdym razie TO JEST PIĘKNE.