,
KRAKÓW 2005Kto tam jest w Ĺrodku?
Otóż długo oczekiwany zjazd w Krakowie doszedł wreszcie do skutku.... Niestety frekfencja pozostawia wiele do życzenia, ale atmosfera i tak jest warta poświęcenia weekendu (zwłaszcza że zwykle te zimowe do najciekawszych nie należą)....
Co do początku, to może opiszę go jak już będę u siebie (nie chcę żeby Leto, który siedzi obok mi głowy nie urwał.... ). Tuż przed wyjazdem z Warszawy bardzo poprawiła mi humor wiadomość o tym, że moja umowa o pracę zostaje rozwiązana (w dniu dzisiejszym - tj. wczorajszym) - Lekkie serce, jasna sytuacja (zwłaszcza przed moim wyjazdem do Irlandii) - a wolę żeby koleżanka została w tej firmie, niż gdybym ja się miała męczyć z moim szefem - tyranem, krwiopijcą, wyzyskiwaczem, despotą i apodyktykiem;). Niemniej jeszcze coś tam w firmie pewnie robić i tak będę W tym momencie nasze spotkanie trwa i trwać będzie do jutra..... tak więc może szczegółowo opiszę wszystko po powrocie (mam nadzieję że nie tylko ja będę tutaj skrobać, tylko Marcin (imax), Leto (Łukasz) i Esek (Krzysiek) także.... Obecnie przesyłamy Wam przeserdeczne pozdrowionka z Krakowa... żałujemy że Was z nami nie ma.... ale może na powtórce będzie już więcej osób.... Ps... Smok Waweslki też kazał uściskać i dmuchnąć swoim piekielnie gorącym oddechem...... No to za Nasze i Wasze zdrowie wypijcie cos mocniejszego!!! Pozdrawiam serdecznie Hej!!!!! zycze milej zabawy bawcie sie dobrze Zaraz dołączam do was. Parenaście minut temu wróciłem do domu. Miałem pare spraw do załatwienia, ale już się zbieram miłej zabawy Milej imprezki. Mam nadzieje ze nie bedzie to ostatnia impreza tego typu PZD no ja tez zycze milej imprezki ale to juz prwnie za puzno bo juz sie skonczyla ja niestety dopierop z pracy wrucilem hehehe.... nie znasz naszych możliwości Blajo - jak szaleć, to na całego.... - wczoraj z Eskiem urzędowaliśmy do 3, a z imaxem do 6 - dwie godziny snu i od początku - dziś też się spotykamy z Eskiem (tym razem zabiera i dziewczynę, więc nie będę sama;) ) - hehe.... no... ja mam taką cichą nadzieję że to spotkanie zachęci tylko innych graczy do podejmowania podobnych inicjatyw - a co powiedzie na zjazd latem - plecaki, namioty i w drogę?? heheh a no fakt ja po inprezce wruciałem do cafe i patrze ekipa w cs ciupie to dawaj do 8 ciupałem a potem filmik se zapusciałem:Pale fakt faktem iprezka była gita ja sie pisze na każdy nastepny zlot polecam jet naprawde wypas:) Ps a teraz koncze bo kisiu zamyka cafe i trza sie wreszcie wyspać jutro mam na popołudnie robote a we wtorek 18 kumpla tak że będzie wesoało Tak jak obiecałam, po powrocię, postaram się teraz bardziej szczegółowo zdać relację z naszego spotaknia w Krakowie.... Mój przyjazd o godzinie 7:30 był trochę wcześniejszy niż planowany pierwotnie, ale wydawał mi sę bardziej odpowiedni... do 9 miałam czekać na Marcina (imaxa), a potem wspólnie mięliśmy spotkać się w kafejce z Leto... niestety okazało się że Marcinowi uciekł pociąg (jechał z przsiadką) i będzie na 11.... tak więc postanowiłam że na razie sama pójdę spotkać się z Leto.... Wcześniej do mnie dzwonił żeby obgadać co i jak, tak więc numer jego miałam.... wysłałam smsa że już jestem i żeby dał znać jak będzie w kafejce... nie dostałam odpowiedzi, więc postanowiłam zadzwonić... ustaliliśmy że będę za jakieś 30 min, bo był akurat zajęty... NO i pojawiłam się za minut jakieś 45.... Dostałam telefon i Leto (jak jeszcze wtedy myślałam) poiwedział że musiał na sekunkę wyjść, ale że zaraz będzie.... w tym czasie weszłam do kafejki i tam postanowiłam na niego poczekać.... Jego koledzy, widząc że chwilkę stoję, spytali w czym mogą mi pomóc... ja na to że czekam na znajomego... oni spytali czy na świstaka (ksywka tego kolesia) - ja przytaknęłam (no bo skąd mogłam wiedzieć jakie to ksywki mają koledzy między sobą).... na to Karol (kolega z kafejki Leto): - Ale Świstak mówił że Cię nie kojarzy... ja mu na to: - jak mnie nie kojarzy?? to jak przyjdzie to mu się przypomni..... (niemniej poczułam lekki niepokój) Po chwili przyszedł faktycznie ten cały Świstak i jak mnie zobaczył, zrobił oczy jak szklanki i zaczął mi wpierać że on mnie nie zna, ze o niczym nie wie i.... że nie gra w ogame.... nie mogłam w to uwierzyć, ale przeprosiłam za pomyłkę i zamieszanie i powiedziałam że sobie pójdę.... W tej chwili jeden z kolegów (nie pamiętam czy Karol czy Mineta - ksywka nie ma co;) ) zaproponowali żeby jeszcze się Ślązaka spytać - a że Ślązak z wyczerpania przy kompie zasnął, to zaczęli go intensywnie i mało delikatnie ściągać do świata żywych..... Kiedy już Ślązak odzyskał przytomność, doszedł trochę do siebie i mnie zobaczył - przypomniał sobie że dziś to dziś, choć wyglądało na to że trochę trudno mu w to uwierzyć. Zabawne były też opowieści Karola i Minety jak to owy Świstak się przeraził zarówno SMSa jak i telefonu i jak się zasanawiał ile on wypił i co robił.... - biedny Świstak;) W kafejce przesiedziałam z Łukaszem (Leto) do czasu przyjazdu Marcina, już śmiejąc się z zaistniałej sytuacji... Ok. 11 poszliśmy odebrać z PKP Marcina i juz razem ruszyliśmy zwiedzać Kraków (jak to dobrze nie być zależnym od wycieczki i iść tam gdzie się chce) - no i całe szczęście mięliśmy przewodnika, tak więc całe zwiedzanie przeszło bardzo sprawnie) - zdjęcia będą pewnie za jakiś czas, bo najpierw muszę jednak film wywołać no i wrzucić na skaner... po zwiedzaniu trochę sobie posiedzieliśmy w kafejce u Leto, a popołudniu poszliśmy poszukać jakiegoś sensownego noclegu - no i znaleźliśmy... ok 20 dobił do nas Esek (nie musze chyba mówić że spotkanie z takim AUTORYTETEM było przeżyciem - zwłaszcza chyba dla Marcina;) )... poszliśmy na symboliczne piwko i planowaliśmy siedzieć do 24, ale tak się miło rozmawiało, że nawet się nie zorientowaliśmy, a juz było grubo po 2... Podczas rozmowy wyjaśniło się dlaczego to Esek jest takim świetnym taktykiem:).... Tematy krązyły nie tylko o ogame, ale rozmawialiśmy też sporo o katanach, rycerzach.... a w zasadzie nie tyle rozmawialiśmy, co z zapartym tchem słuchaliśmy Krzyśka (Eska) jak o tym opowiadał.... Ech... gydby wszyscy nauczyciele historii tak opowiadali, to miałabym zupełnie inny stosunek do tego przedmiotu.... O 3 nad ranem trafiliśmy do miejsca spoczynku, ale i tak od razu w kimę nie poszliśmy.... snu zostało nam zaledwie 2-2,5 h, bo po 9 musieliśmy opuścić lokum. Dzień zaczęliśmy od kafejki (jako że byliśmy zmęczeni a ja trochę zmarznięta), po czym poszliśmy do kościoła Mariackiego i trochę pochodziliśmy po rynku.... Tuż przed wyjazdem zdążyliśmy jeszcze się spotkać z Eskiem (tym razem przyszedł z dziewczyną, którą również było bardzo miło poznać).... Wracać byłam zmuszona pociągiem (jako że autobus mi uciekł) i z ciekawych rzeczy, to to że przespałam Warszawę - na szczęście centalną - i miałam jeszcze szansę wysiąść na wschodniej:) - do domu przywiozła mnie taksówka i tak się w zasadzie moja wyprawa skończyła.... mam nadzieję że chłopcy dodadzą i coś od siebie Już nie mogę się doczekać kolejnego zjazdu...... i zrobię wszystko żeby na nim być... A no tak... zapomniałam jeszcze o jednej rzeczy, którą obiecałam Marcinowi że napiszę.... - mam nadzieję Marcinie że się za to na mnie nie obrazisz.... A więc muszę przyznać... że jeszcze nie spotkałam faceta, który potrafiłby mnie przegadać..... Marcin był pierwszym.... - nie dawał mi prawie nic powiedzieć.... i tak ja... raczej osoba gadatliwa (choć i umiejąca słuchać) zostałam przegadana (o mało na śmierć) - pytanie.... czy znalazłby się ktoś, kto byłby w stanie mnie reanimować nie ma problemu. dla zabawy go moge przegadać tylko nie wiem czy bedzie sie fatygował do zakopca aby uwierzyć z tego co piszesz pocieszka to widze ze na zjezdze bylo tylko 3 osoby O.o masakryczna frekfencja jak na taki sojusz heh El_Fuego, masz niestety racje. Z tego co mi wiadomo do pierwotnie było ponad 10 osób, potem nagle 6 a ostatecznie heh, only 4 nio ale cóż. Najważniejsze że zlot doszedł do skutku mimo woli i mimo małej wręcz dramatycznej frekwencji. Niesamowite jak może szybko czas zlecieć... Jak weszliśmy do Va Bank pubu gdzieś przed 19 to jak się okazało przy zaledwie paru browarkach zaśiedzieliśmy się aż do 3,hehe tak tak do 3 nad ranem. Ale fanie było poznać ludzi z którymi na codzień się rozmawia i gra no i poznałem jednego z najlepszych graczy Jeśli chodzi o frekwencję to ja też miałem być na tym zlocie - mieszkam w Krakowie, tylko pech chciał, że mi kręgosłup w części lędźwiowo-krzyżowej odmówił posłuszeństwa i ledwo chodziłem...(chyba mnie zawiało) Z resztą do teraz siedzę w chacie żeby to do końca wyleczyć i mnie szlag trafia bo nigdzie się nie mogę ruszyć Myślę jednak, że co się odwlecze to na drzewo nie ucieknie i można zorganizować następny zjazd... może w Zakopcu ? Dragonit się zakręci i będzie fajnie... HOWGH heh,spoko Sebsal jesteś usprawiedliwiony |
Podobne
|