,
Melodia smierciKto tam jest w Ĺrodku?
Z gory przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze na angielskim laptopie i po prostu nie mam mozliwosci zeby ich uzywac. Wiem jak to utrudnia czytanie, ale pisanie tez. Mimo to mam nadzieje, ze komus sie spodoba. smile
Podkrecilam mp3 na maksa i udawalam, ze nie przeszkadza mi deszcz. Mialam jeszcze jakies trzy minuty drogi do Kate. Byl piatkowy wieczor, a ona znow wyciagala mnie na jedna z tych imprez, ktorych niecierpialam. Doskonale o tym wiedziala, ale z cala pewnoscia miala nadzieje, ze pewnego dnia sie to zmieni. Juz nawet nie pamietam jak to sie stalo, ze sie zaprzyjaznilysmy. - Natalie, jak ty wygladzasz?! Cala jestes przemoczona! Przeciez zaraz mamy wychodzic! I w co ty sie do cholery ubralas? - Tez sie ciesze, ze cie widze. - Normalni ludzie uzywaja parasolki kiedy pada, wiesz? Zobacz, to jest parasol. P-A-R-A-S-O-L. Otwierasz go tutaj, trzymasz nad glowa i dzieki niemu mozesz dotrzec do domu swojej cudownej, pieknej, inteligetnej i zarazem skromnej przyjaciolki sucha. Twoje wlosy! - Dziekuje. Teraz mozesz mi pokazac jak dzialaja suszarka i prostownica. - Myslisz, ze to zalatwi sprawe? Idziemy do Lucy. O kurde... * Lucy to starsza siostra Kate. W 15 minut zrobilaby bostwo nawet z Hulk'a. Wyrwala mi wszystkie wlosy, nalozyla tyle tapety, ze starczyloby na pokrycie mojego pokoju, moje rzesy maja jakies 12 metrow, a obcisla bluzka sprawila, ze moje chude cialo nabralo troche kraglosci. - Czerwony do ciebie pasuje - powiedziala, mierzac mnie wzrokiem - Masz - rzucila mi czarne szorty - Podoba ci sie? Nie wierze, ze dziewczyna, ktora patrzy na mnie z lustra brazowymi oczami to ja. Moje kasztanowe wlosy nigdy nie ukladaja sie tak jakbym chciala, teraz jednak wygladaja idealnie upiete w niesforny kok. Ta zwykla czerwona bluzka Lucy sprawila, ze moj biust nie wyglada juz jak AA, a raczej B. Zapina mi jeszcze na szyi wisiorek z malenkim ptakiem. - Lucy, jestes czarodziejka. - Nie zgub mi wisiorka. Kosztowal fortune. * Kate pali papierosa za papierosem. Stoimy na tarasie w domu Amy. Wolalabym wejsc do srodka i potanczyc troche w rytm rockowego kawalka. - Dwa dni po rozstaniu! Dwa dni Nat, rozumiesz? I to w dodatku z Amanda! Co za pajac! Co za totalny, kurde pajac! Dwa dni temu Kate rozstala sie ze swoim chlopakiem Dean'em. Balam sie, ze pobije Amande, ktora usmiechala sie do wszystkich przyczepiona do niego jak rzep. - Daj spokoj, wiesz jacy sa faceci. Zaloze sie o dyche, ze po prostu chcial wzbudzic w tobie zazdrosc. Kate? Slyszysz? - Kate upuscila papierosa i cielecym wzrokiem wpatrywala sie w glab lasu - Kate? - Natalie? - jej glos jest zdecydowanie zbyt niski -slyszalas to? - Musze isc. - Kate zaczekaj ! Co do... Nagle przebiega mnie dreszcz, tak silny, ze nie wiem co sie dzieje. Kate juz nie ma, a ja nie mam pojecia, w ktora strone poszla. - Czesc - slysze meski glos na, ktorego dzwiek podskakuje. Odwracam sie i staje twarza w twarz z najprzystojniejszym chlopakiem jakiego kiedykolwiek widzialam. Czarne wolsy, w ktorych polyskuje fiolet skrecaja sie lekko wokol idealnie wykrojonych kosci policzkowych. Czarne oczy wpatruja sie we mnie z niesamowita intensywnoscia. Cudownie pelne usta rozciagaja sie w usmiechu, ktory ukazuje zeby bielsze od jego koszuli, ktora swietnie komponuje sie z bialymi rurkami. - Przestraszylem cie? - pyta, a ja dopiero teraz uswiadamiam sobie jaki jego glos jest zmyslowy. - Nie. - mowie podczas kiedy cale moje cialo chce krzyknac: tak! - Jestem Racy. _ ( czyt. Rejsi wink ) - Natalie. - udaje mi sie wyjakac. - Coz, co robisz sama na tarasie kiedy za drzwiami w najlepsze trwa impreza, Natalie? - chce zeby wymawial moje imie bez konca. - Probowalam uspokoic przyjaciolke, ale gdzies mi uciekla. Chyba powinnam ja znalezc, zachowywala sie dosyc dziwnie. - Jak sie nazywa? - Kate Mell. Znasz ja? - Taka drobna blondynka? - potakuje - Tak, przed chwila wyciagnela na parkiet jakiegos chlopaka. Pewnie poszli sie czegos napic. - Powinnam jej poszukac. - To duza dziewczynka, da sobie rade. Nie wolisz zostac ze mna, Natalie? Umieram kilkakrotnie, budze sie i spogladam w twarz aniolowi. Aniolowi, ktory gapi sie na moj dekold. - Chodzisz do liceum Fleur's? - Tak, do pierwszej klasy. Ale ty chyba nie, nigdy wczesniej cie nie widzialam. - Dopiero co sie przeprowadzilem. Pewnie spotkamy sie w szkole. Przynajmniej mam taka nadzieja. Snie. I nie chce sie obudzic. - Natalie! - krzyczy Miranda, moja kolezanka z klasy. - Musisz tu przyjsc. - Co sie stalo? - K-Kate nie zyje. Osuwam nie na podloge. Fajne, z humorem, postacie intrygujące. Czekam na ciąg dalszy, bo widzę, że dopiero się rozkręca . To będzie raczej kryminał, czy planujesz wprowadzić siły nadprzyrodzone? Nadprzyrodzone, zdecydowanie. Tylko, nie mam motywacji do pisania, gdy widze, ze przeczytala to tylko jedna osoba. A tam wstawie w tym tygodniu, moze ktos jeszcze przeczyta . |
Podobne
|