, [M]Magiczny czas ďťż

[M]Magiczny czas

Kto tam jest w środku?
Całe opowiadanie miało wyglądać w znaczącej mierze inaczej. Miało być dużo dłuższe, dużo śmieszniejsze, dużo więcej elementów związanych z tajemnicą Eowiny, a nawet cała kolacja wigilijna i swatanie. Wyszło jak wyszło, miłego czytania!

Wspomnienia Faramira pochodzą z tekstu Tin A śnieg sypał się z nieba..., której za zgodę na ich wykorzystanie serdecznie dziękuję.

Dedykowane uczestniczkom konkursu, a przede wszystkim wyżej wymienionej Tinie. Kocham Was, dziewczęta!

Magiczny czas

Boże Narodzenie to magiczny, święty czas, wiadomo o tym nie od dziś. Pora roku, krajobraz tylko potęgują to wrażenie. A Ithilien, nikt chyba mi nie zaprzeczy, wygląda wyjątkowo pięknie. Zaśnieżone drzewa, warstwa puchu okrywająca cały świat, palące się nocą lampki w domach... Któż nie marzy o świętach w tak bajkowym klimacie?
W Białym Dworze Faramira i Éowiny trwały gorączkowe przygotowania. Pani domu - mimo całej kuchni wypełnionej służbą - miała ręce po łokcie w mące, szykując ciasta. Sernik już pysznił się na oknie, w piecu tkwił biszkopt, a na stole czekały kruche ciasteczka. Jednak nie wszystko szło zgodnie z planem - ktoś ciągle porywał pierniczki, czekające na choinkę.
Właśnie, choinka... Przystrojenie domu należało do zadań Faramira. Éowina zabroniła mu pokazywać się bez idealnego drzewka, ale w lesie trudno było wypatrzyć to właściwe, śnieg oprószył wszystko. Mężczyzna szukał go, wspominając jednocześnie inne, specyficzne święta...

Tamtego roku Boromir przystroił posągi w sali tronowej mikołajowymi czapkami. A potem przyniósł drzewko... Chociaż właściwszą nazwą dla tego świerka było drzewo. Ogromnych rozmiarów choinka stanęła nieopodal tronu, a starszy brat z dumą opowiadał, jak uderzeniem pięści zniechęcił innego kupującego do wybrania tego drzewka.

Faramir został brutalnie wyrwany z rozmyślań, kiedy potknął się i łokciem uderzył w pień. Rozmasowując bolące miejsce, nagle zauważył to idealne drzewko. Niewysoka jodła stała niemalże na środku polany, jakby czekała, aż ktoś ją zetnie i przystroi.
Po powrocie do domu choinka stanęła na honorowym miejscu w jadalni, gdzie wszyscy mogli ją oglądać, a mężczyzna wyruszył na poszukiwanie ozdób. Znalazłszy wszystkie bombki i łańcuchy, zabrał się do ubierania drzewka, znów wspominając.

Jak zwykle spierali się z Boromirem. Starszy brat uważał, że Faramir nie da rady zawiesić ozdóbek na wyższych gałęziach. Ale wystarczyła odrobina sprytu i pudełka ustawione na fotelu, by sięgnąć do najwyższych partii drzewka. Chybotliwa konstrukcja nie była bezpieczna, ale kto by się tym przejmował? Jednak Boromir prorokował, że młodszy braciszek przewróci siebie, konstrukcję i choinkę. Cóż, tak też się stało, ale z winy samozwańczego proroka. Zaplątany w łańcuchy potknął się i cała piramida wylądowała na podłodze. Faramir cudem uniknął zgniecenia, zeskakując na czas. A bombek zostało tylko czternaście...

- Faramir! Zostaw tę choinkę i chodź mi pomóc! - Głos Éowiny przeszkodził w przypominaniu starych anegdot. Ostatnimi czasy kobieta była w dziwnym stanie. Na przemian emanowała spokojem i drażliwością, Faramir wolał jej nie irytować i natychmiast zjawił się u boku żony.

- Znajdź tego złodziejaszka, który podkrada pierniczki - wskazała na wypełniony raptem do połowy pojemnik. No tak, coś zdecydowanie się nie zgadzało, kiedy ostatnio Faramir zerkał nań, był pełen.
Mężczyzna westchnął. To były ich pierwsze wspólne święta i miały okazać się idealne, wszystko należało doprowadzić do perfekcji. Ale dlaczego kosztem magii świąt? Podkradanie ciasteczek należało do tradycji.

- Kochanie - wziął Éowinę za rękę. - Myślę, że nieco przesadzasz. Podjadanie pierniczków jest czymś normalnym, założę się, że wiele osób przechodząc tędy, kosztowało ich - wyjaśnił ze spokojnym uśmiechem.

- Może masz rację - Niechętnie przyznała kobieta. - Ale od tej pory wszystkie, które tu są, mają zawisnąć na choince!

- Oczywiście - roześmiał się wesoło i zabrawszy ze sobą ciasteczka, wrócił do ozdabiania drzewka.

Niebawem i ono było gotowe. Kolacja czekała już na pierwszą gwiazdkę, wszyscy domownicy byli świątecznie ubrani. W powietrzu było czuć sianko, leżące pod śnieżnobiałym obrusem. Jednak coś ciągle nie grało. Faramir spacerował nerwowo po jadalni, zastanawiając się, czego tutaj brakuje.
Olśnienie przyszło nagle - pod choinką nie było prezentów. Mężczyzna nie był w stanie zrozumieć, jakim cudem mógł zapomnieć o tak ważnym zwyczaju. Zawsze, nawet w czasie wojny prezenty pod choinką były. Ich brak wydawał się czymś nienaturalnym, czymś wręcz karygodnym. Ale jak to nadrobić, gdy do kolacji zostało tak niewiele?
Zaczął się gorączkowy wyścig z czasem. Faramir przeszukał cały dom w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby być prezentem - i nic takiego nie znalazł. Zrezygnowany siadł w swoim gabinecie.
To miały być perfekcyjne święta, a on zawalił. Bez prezentów Boże Narodzenie nie jest pełne, nie ma tego niepowtarzalnego wymiaru. Brakuje czegoś, co sprawia, że każdy cieszy się jak dziecko.
Jego wzrok padł na kartkę papieru. Znów przypomniały mu się przeszłe święta, gdzie prezenty bardzo często wykonywał samodzielnie. A przecież nie liczy się, co jest podarunkiem, ale sam gest.

Nie trzeba było długo czekać, by na biurku leżały schludnie opakowane paczuszki. Faramir przeskakiwał po dwa, trzy stopnie, chcąc zdążyć przed pierwszą gwiazdką. Ułożył prezenty pod choinką i zaczął zapalać świeczki. Po raz kolejny przypomniała mu się tamta Gwiazdka.

To Faramir pobiegł po zapałki. Czas było siadać do kolacji, a drzewko się nie świeciło, płomyki świeczek nie odbijały się w błyszczących bombkach. I kiedy już zamierzał zacząć zapalać światełka, Boromir zaprotestował. Znów zaczęli się kłócić, a ojciec odebrał im zapałki. Młodszy brat z nadzieją popatrzył na Denethora, ale ten oddał pudełeczko Boromirowi.
Znów, znów i znów. Ojciec jak zwykle faworyzował starszego syna. Poczucie krzywdy zapiekło Faramira i bez zastanowienia wybiegł z sali tronowej. Nawet w święta! Ale gdy zmarznięty siedział na schodkach, ojciec do niego przyszedł. Po raz pierwszy od dawna Denethor przemówił doń ciepłym, ludzkim głosem... I oddał mu zapałki.

Wtedy na dół zeszła Éowina, niosąc swoje podarki. Stanęła przy drzewku i przytuliła męża.

- Wybacz moje zachowanie ostatnio - powiedziała. - Chciałam, żeby te święta były wyjątkowe.

- I takie są - odparł. - Są nasze, wspólne. Czego możemy chcieć więcej?

Éowina uśmiechnęła się tajemniczo. Miała do przekazania wspaniałą wiadomość, ale gdy tylko otworzyła usta, chcąc się pochwalić, do drzwi ktoś zapukał.

- Proszę! - zawołała. - Ciekawe, kogo o tej porze niesie.

- Zbłąkanego wędrowca zapewne - odpowiedział Faramir. - Przyjmiemy go, nawet jeśli to ork.

- A przyjmiemy... Dzieci? - zapytała niepewnie. Nie do końca wiedziała, jak przekazać mężowi wesołą nowinę.

Oniemiały Faramir otworzył usta, jednak zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, drzwi otworzyły się i wszedł Éomer.

- Wesołych świąt - powiedział cicho. - Mogę spędzić z wami te święta? Edoras jest takie puste bez kogokolwiek z rodziny...

- Oczywiście - Éowina zostawiła męża i podeszła do brata. - Wesołych świąt, braciszku.

Na niebie zabłysła pierwsza gwiazdka.

~*~

O rajciu, wydawało mi się, że zrobiłam taga, przepraszam! dnia Śro 8:13, 12 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz


Niewyspanie nie sprzyja konstruktywnym komentarzom, ale spróbuję, bo szkoda skazać taki miły świąteczny tekst na samotność

Po pierwsze, chciałabym wiedzieć, kto podkradał ciasteczka i jakie prezenty przygotował Faramir.

Wogóle, chciałabym, żeby to opowiadanko było dłuższe, duużo dłuższe, bo czytało się je naprawdę przyjemnie. Miejscami udało ci się stworzyć taki ciepły, świąteczny nastrój, że chciało się, żeby on trwał dalej, a tymczasem akcja goniła już gdzieś dalej przed siebie.
Tylko nie zrozum mnie źle, tekst całkiem mi się podobał, tyle że przez to, że jest taki krótki, widzę w nim trochę zmarnowany potencjał. Wiele scen aż się prosi, żeby się trochę bardziej rozpisać. Domyślam się, że gonił cię termin konkursu, jak nas wszystkich zresztą. Ogólnie jestem jak najbardziej na tak, ale może jakaś kontynuacja, albo coś...
Obiecywałam Ci konstruktywny komentarz, tak? To bardzo mi przykro, ale kłamałam. Bo ten komentarz nie może być konstruktywny z kilku zasadniczych powodów:
a) Faramir
b) święta
c) dedykacja
d) nawiązanie do mojego tekstu (czyt. Tina puchnie z dumy)
e) temat też akurat mój i to jedyny, którego nie wymyślałam na siłę
f) romansidło - w pozytywnym znaczeniu oczywiście
g) Faramir.
Tak więc konstruktywnego komentarza nie będzie. Będzie tylko AWWWWWW. :)
Dobrze, już dobrze, postaram się napisać coś jeszcze.
Pamiętasz, jak kiedyś stwierdziłam, że masz na ten tekst chyba podobny pomysł, jak ja, kiedy jeszcze rozważałam wybranie tego tematu? Teraz powiem więcej - miałaś prawie identyczny pomysł. Z tą różnicą, że ja bym pomysł zepsuła, a ty wykorzystałaś go świetnie i napisałaś te opowiadanie tak ładnie, z takim urokiem i rewelacyjną atmosferą, że mogłabym je czytać bez przerwy. Jedyne, co mogłoby być inne, to długość. Bo ten tekst jest tak cudny, że aż za krótki, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. A tym, co napisałaś na początku wstępu tylko narobiłaś mi jeszcze większego apetytu.
W każdym razie - uwielbiam tę miniaturkę. Gratuluję i dziękuję bardzo!

T.L.
Lai, kwiatuszku ty mój, gdybym cię tak nie kochała, to bym cię teraz zabiła, nie wiem jak, może przez to nasze telekinetyczne łącze, choć może i tak cię zabiję, a w sądzie powiem, że to była zbrodnia z miłości! Proces będzie prowadzić Anna Maria Wesołowska, której jako powód morderstwa pokażę tego fika i wtedy to już na pewno mnie uniewinnią! TAKICH RZECZY SIĘ NIE ROBI, nie kończy się opowieści w takich momentach! GDZIE DALSZY CIĄG, JA SIĘ PYTAM?! Żądam stanowczo opisu Wigilii i zdradzenia tożsamości prezentów! Tinę możesz sobie zaspokajać samym Faramirem, ale ja tak łatwo nie odpuszczę! xD

Czy muszę jeszcze dodawać, że to było kwikaśne, słodkie i fluffowate? Większych ambicji próżno szukać i z mikroskopem elektronowym, z kanonu są w sumie tylko imiona, ale mamy pierniczki i atmosferę, i świąteczną puchatość, i Eowinę w ciąży (yaaay!), i fandom w fandomie, i wspomnienia, i sitcomowe zapominalstwo Faramira, i Ithilien, i śnieg i... i....

No i rozwalił mnie totalnie Eomer xDD Hahahah, zupełnie jak Lassie xD

Tulam <3 dnia Nie 0:17, 12 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz