, [M] Koniec jest bliski... ďťż

[M] Koniec jest bliski...

Kto tam jest w środku?
*wdech, wydech, wdech, wydech, wdech...*
Dobrze, no może niekoniecznie dobrze, bo faktem jest, iż tym właśnie postem popełniam swoje dolinkowe samobójstwo. Ja człowiek zupełnie niepiśmienny, dopuściłam się czegoś , co można nazwać mini-mini-miniaturką. Ostrzegam: zawiewa patosem.
Tak, to mój debiut, nie tylko na tym forum.
Nie wydrapcie mi oczu, co? Przynajmniej nie tak od razu...
Z dedykacją dla Lai, bo to ona pierwsza czytała i organizowała respirator na tę wiekopomną dla mnie chwilę.

...nadszedł czas
Zimny wiatr smaga twoją twarz, gdy stoisz w miejscu, w którym za chwilę rozpocznie się walka. Pozornie obojętnym wzrokiem omiatasz wrogą ci armię. Jest o wiele liczniejsza od twojej. Godzina próby nadeszła. Czekałeś na nią od dawna, lecz teraz, gdy dzielą cię od niej zaledwie minuty, sądzisz, że przyszła za wcześnie. Żałujesz, że nie dano ci więcej czasu, choć w głębi serca wiesz, że nigdy nie zdołalbyś przygotować się lepiej. Ani za tydzień, ani za sto lat. Śmierć cię nie przeraża, nie po raz pierwszy spojrzysz jej w oczy. Boisz się o to, co możesz stracić; tego, co stanie się, jeżeli zawiedziesz, jeżeli zginiesz. Wiesz, że nie będzie kolejnej szansy, że przed tobą tylko jedna próba.
Nawet z zamkniętymi oczami widzisz jasne punkty - płonące żagwie wmieszane w gniewny tłum. Ziemia drży. Zdaje ci się, że słyszysz jęki źdźbeł trawy tratowanych ich plugawymi stopami. Mimo to, panuje niemal absolutna cisza. Wyczuwasz obecność przyjaciół. Stoją za twoimi plecami. Oni również gotowi są zginąć. Słyszysz wyraźnie dźwięk napinanych cięciw i mieczy oswabadzanych z pochew. Tarcze postukują uderzając jedna o drugą, kolczugi brzęczą, konie rżą cicho. Z przeciwnej strony dobiegają cię nieustanne barbarzyńskie okrzyki, tupot ciężkich nóg i grzechot topornego oręża. Bądź, co bądź, żaden z wrogich ci mieczy nie jest w stanie dorównać twojemu. Jest delikatny i mocny, jednocześnie bije od niego majestat i potęga, lśni niebieskawym blaskiem. Pięknie rzeźbione litery skrzą się na gładkiej klindze. Tej nocy jedynymi źródłami światła są dwa obozy, które za chwilę zetrą się ze sobą w walce, to łuczywa nieprzyjaciela i twój Andúril.
Ciemności są nieprzeniknione. Na niebie nie ma ani jednej gwiazdy. Nie łudzisz się, że wzejdzie księżyc. Będziesz walczył o światło, którego być może dostąpisz, lub polegniesz w mroku, tym samym skazując na niego całe Śródziemie.
Odwracasz się i spoglądasz na towarzyszy. Wpatrują się w ciebie w napięciu. Kilku z nich kiwa głowami. Ich oczy błyszczą. „Jak gwiazdy”- dodajesz w myślach.
Już czas.
Spinasz konia i podnosisz miecz nad głowę.
-Za wolność! dnia Czw 22:19, 06 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy


Isenko, Kwiatuszku! Przede wszystkim dzięki wielkie za dedykację. To dla mnie wyróżnienie, że akurat ja jako pierwsza mogłam przeczytać Twoją miniaturkę.
Ale do rzeczy. Urzekł mnie w niej klimat - jest nieco przesycony patosem, ale ja właśnie lubię podniosłość. Jednak wciąż pasuje do scenki, tej chwili oczekiwania przed decydującą bitwą. Poza tym sama ta sytuacja była nieco patetyczna, nieprawdaż?
Druga rzecz, do której chcę się odnieść, to Twój styl. Opisy są bardzo plastyczne, ja je w wyobraźni widzę. Masz wielkie szczęście, że od razu Ci się to udało. Mi wciąż się nie do końca udaje tak ubrać myśli i obrazy w słowa, żeby innym przekazać je w takiej samej formie, jak widziałam je ja.

Już Ci mówiłam - jesteś kłamaczka i oszukistka, tak długo się chować z darem pisania? Pisz jak najwięcej, publikuj i się szkól, a będzie z Ciebie świetna pisarka

Lai
Isenko, króciutko będzie, bo za chwilkę Sylwester, a ja mam masę rzeczy do zrobienia jeszcze
Ślicznie. Po pierwsze, masz u mnie z wiadomych względów plusa za postać. A po drugie - sposób narracji. Lubię narrację drugoosobową <czy jakkolwiek się to fachowo nazywa>, a niewiele jest tekstów napisanych w ten sposób. Wydaje mi się, że to dobra narracja właśnie do krótkich, nacechowanych emojami tekstów. Napisałam tak kiedyś półtorej strony i nie wiem, czy efekt byłby, gdyby tekst był dłuższy, bo mogłoby to być męczące dla czytelnika.
Ostrzegałaś przed patosem - ja przyznam, że mnie patos w tym tekście nie raził. Jest cienka granica między podniosłym stylem i patosem, który niszczy klimat i sprawia czasem, że tekst staje się śmieszny. Tobie udało się tej granicy nie przekroczyć.

Jednego się tylko przyczepię - z mojego subiektywnego punktu widzenia o mieczu można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest delikatny.

A, no właśnie - wiesz, że co się robi ostatniego dnia roku, to się będzie robiło w roku następnym? Tak więc spodziewam się szybko kolejnej próbki Twojego warsztatu
Z noworocznymi życzeniami
Ariana
Oj, Isenko, Isenko... Jak tak można kłamać? Ty niepiśmienna? Przecież to bujda zupełna! Ale nie mogę Ci za bardzo tego oszustwa wypominać, bo ja dopuściłam się równie paskudnego postępku, tyle czasu zwlekając z komentarzem. ;)

Do rzeczy.

Bardzo ładny tekst. Wyraziście, realistycznie napisany. Pełen emocji. Z odpowiednią atmosferą. Jakieś wady? Tak, jedna. Za krótki. Bo miałam nadzieję, że skoro zdecydowałaś się na debiut po tak długim czasie, będzie coś dłuuugaśnego, z fabułą, żeby można było się nacieszyć Twoim stylem (który jest naprawdę bardzo przyjemny). Ale cóż... To tylko mój kaprys i nie umniejsza to faktu, że miniaturka bardzo udana.

Nie wiem, co mogłabym więcej napisać. Wybacz, nie umiem tworzyć konstruktywnych komentarzy.

Podsumowując - świetny tekst. Więc przestań ściemniać i marudzić, tylko chwytaj za pióro (klawiaturę...?) i pisz. Gratuluję i czekam na więcej.

T.L.


Czytałam twoje opowiadanie i po prostu czułam tę atmosferę walki. Twój styl opisów sprawia, że prawie słychać szczęk mieczy
Wspaniale odzwierciedliłaś myśli Aragorna. Brak mi słów kiedy wspominam, że niby napisałaś, że jesteś "niepiśmienna".
Jeszcze raz gratuluję! I zgadzam się z T.L. - pisz dłużej. I więcej
Co to za herezje odprawiasz, Isenko, z tym narzekaniem na siebie? A ja się pytam - czemu to takie krótkie?

Wieje powagą i podniosłością, ale jak ma być inaczej skoro mowa o momencie przed walką? Zgrabnie pokazałaś moment, kiedy ważą się nie tylko losy bohatera, Aragorna w tym przypadku, ale także wszystkiego za co walczy. Kto z nas nie kocha takich momentów glorii?
Nie wiem sama czy w moim odczuciu nie byłoby lepiej, gdyby bohater miniaturki i jego towarzysze nie byli tajemnicą. Oczywiście bardzo łatwo domyślamy się kto to, ale mam wrażenie, że w ten sposób jest swego rodzaju mniejsza więź emocjonalna.
W każdym razie, jak na debiut w szczególności, bardzo ładnie. I chcę się więcej, więcej, więcej więc nie wiem czemu ustałaś w pisaniu, próbuj dalej! Czekamy na to ;)

Mika dnia Śro 21:25, 28 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Podoba mi się. Sama nigdy nie napisałam żadnego tekstu w narracji drugoosobowej, a to bardzo fajna sprawa, jak widzę. Faktycznie, tekst krótki, ale to może lepiej, bo dobrze się go czyta. :] Z resztą, nie ma tutaj czego więcej opisywać - to po prostu krótka migawka przed bitwą. I ma być podniosła, bo to taki właśnie moment.
Pisz więcej, może się "rozkręcisz" i w końcu przestaniesz narzekać.